Najnowocześniejszy rosyjski czołg T-14 Armata wszedł do służby, ale nie jest używany w Ukrainie. Rosja obawia się potencjalnego utracenia go w walce - informuje brytyjskie ministerstwo obrony. T-14 to pierwszy od dekad całkowicie nowy rosyjski czołg, który miał być przyszłością rosyjskich wojsk pancernych.
4 marca Siergiej Czemiezow, szef rosyjskiej firmy zbrojeniowej Rostec, oświadczył, że najbardziej zaawansowany rosyjski czołg podstawowy, T-14 Armata wszedł na wyposażenie wojska, ale nie zostanie rozmieszczony na Ukrainie. Wyjaśnił, że jest to związane z wysokimi kosztami, które ograniczają produkcję czołgu na dużą skalę - przekazano w codziennej aktualizacji wywiadowczej brytyjskiego resortu obrony.
W brytyjskim raporcie przypomniano, że T-14 Armata zadebiutował w Dniu Zwycięstwa w 2015 roku, kiedy podczas prób zgasł mu silnik. "Czołgi te w 2021 roku miała otrzymać 1. Gwardyjska Armia Pancerna, ale jest bardzo mało prawdopodobne, by jakiekolwiek z nich zostały przetransportowane na linię frontu" - podkreślono.
Czołgi T-14 Armata zostały później zauważone podczas ćwiczeń w południowej Rosji w grudniu 2022 roku, zaś oficjalne agencje informacyjne podawały wówczas, że będą one użyte na Ukrainie. "Do tej pory jest niemal pewne, że czołgi T-14 Armata nie zostały rozmieszczone w Ukrainie. To prawdopodobnie wynika z powodu możliwego uszczerbku na reputacji w przypadku utraty 'prestiżowego' pojazdu w walce oraz z potrzeby wyprodukowania większej ilości czołgów podstawowych, która może być zaspokojona tylko przez inne modele" czołgów - napisano.
Czołg T-14 Armata
T-14 jest pierwszym od dekad naprawdę nowym rosyjskim czołgiem. Program jego budowy zaliczył szereg opóźnień, wóz - według propagandy Kremla - miał jednak wyznaczyć nowy standard i rozpocząć kolejną, czwartą już, generację rosyjskich czołgów podstawowych. Jako najważniejsze cechy tych maszyn Rosjanie wymieniali bezzałogową wieżę, nowy rodzaj opancerzenia, zupełnie nowy układ zawieszenia, nowy napęd i rozbudowaną nowoczesną elektronikę.
Podwozie i kadłub zrywa ze standardowymi rozwiązaniami wypracowanymi jeszcze w latach 60. i 70. Nowa maszyna jest wyraźnie większa i zbliża się rozmiarami do swoich zachodnich odpowiedników, które od dekad były większe i cięższe niż konstrukcje Rosjan. Cała trzyosobowa obsada czołgu - dowódca, celowniczy i kierowca - ma siedzieć w silnie opancerzonej kapsule z przodu maszyny.
Nie jest jasne, na ile udany jest ten nowy model czołgu, według ekspertów niemal na pewno nie będzie on również nigdy produkowany w dużych ilościach ze względu na bardzo wysokie koszty. Jak szacowano jeszcze w 2015 roku, jednostkowy koszt T-14 Armata miał wynosić wówczas około 30 mln dolarów i być kilka razy wyższy niż czołgów T-90A, których produkcję wstrzymano właśnie ze względu na zbyt wysokie koszty.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru