- Podążamy drogą demokratycznie wyznaczoną przez wolę obywateli. Chcemy być zrozumiani i szanowani - podkreślił w telewizyjnym wystąpieniu szef katalońskiego rządu Carles Puigdemont. Część przemówienia wygłosił w języku hiszpańskim, dziękując mieszkańcom innych regionów kraju za wsparcie. Skrytykował także wtorkowe orędzie króla Filipa VI i zapowiedział gotowość do mediacji.
W krótkim wystąpieniu transmitowanym przez katalońską telewizję publiczną TV3 szef regionalnego rządu Carles Puigdemont wielokrotnie podkreślał odwagę i jedność Katalończyków, którzy - jak mówił - odrzucili przemoc i zdecydowali się w pokojowy sposób walczyć o swoje prawa.
- Podążamy drogą demokratycznie wyznaczoną przez wolę obywateli. Chcemy być zrozumiani i szanowani - zaznaczył.
Część przemówienia wygłosił w języku hiszpańskim, zwracając się do mieszkańców innych regionów kraju i dziękując im za wsparcie. Jak mówił, władze centralne powinny lepiej wyjaśniać to, co dzieje się w Katalonii, by pomóc zrozumieć "złożony problem polityczny".
- Chcemy wnosić wkład w rozwój hiszpańskiego państwa i nigdy nie zrezygnujemy z ogromnego bogactwa, jakie oznacza różnorodność - podkreślił.
Szef katalońskiego rządu zaznaczał także, że jest gotowy do mediacji. Jak mówił, "aspiracje Katalończyków zostały potraktowane jak przestępstwo".
- Będziemy chronić prawo wszystkich obywateli do swobodnej wypowiedzi i będziemy przy tym trzymać otwarte drzwi do dialogu - zapewnił.
- Jestem gotowy do mediacji, bo pokój, dialog i negocjacje stanowią część naszej politycznej kultury - mówił.
Jak ocenił, przejawem "poważnej nieodpowiedzialności" byłby brak odpowiedzi na te wezwania do dialogu i negocjacji.
Puigdemont skrytykował także orędzie wygłoszone we wtorek przez króla Hiszpanii Filipa VI, który potępił działania władz Katalonii. Podkreślił też między innymi, że państwo musi zapewnić w tym regionie ład konstytucyjny.
- Król stracił okazję, by zwrócić się do wszystkich obywateli - ocenił. Jego zdaniem, Filip VI rozczarował wielu Katalończyków i realizuje "katastrofalną" politykę rządu Mariano Rajoya.
Puigdemont powiedział, że referendum w sprawie niepodległości Katalonii odbyło się w warunkach "represji bez precedensu". Dodał, że jego wyniki zostaną wprowadzone w życie.
- Jestem przekonany, że w najbliższych dniach pokażemy najlepszą stronę naszego narodu, kiedy katalońskie instytucje będą musiały zastosować wyniki referendum - podkreślił.
Starcia w czasie referendum
Według danych przedstawianych przez kataloński rząd w niedzielnym referendum zagłosowało około 42 procent uprawnionych, z których 90 procent opowiedziało się za niepodległością najbogatszego hiszpańskiego regionu. 8 procent było przeciwnych, a pozostałe głosy uznano za nieważne.
Madryt od początku sprzeciwiał się plebiscytowi i uznawał je za nielegalne. W większości przypadków katalońska policja - Mossos d'Esquadra - pozostawała bierna i nie blokowała głosowania, a do akcji wkraczali oddelegowani przez Madryt funkcjonariusze policji hiszpańskiej i Guardia Civil.
Doszło do starć z osobami, które nie chciały dopuścić do zamknięcia lokali wyborczych czy konfiskaty urn oraz kart do głosowania. Policja posłużyła się pałkami i gumowymi kulami, których użycie jest w Katalonii zakazane od 2014 roku. Ostra reakcja funkcjonariuszy spotkała się z potępieniem wielu mieszkańców Hiszpanii.
Autor: kg//plw / Źródło: tvn24.pl, El Pais