Liczba aborcji spadła w USA w 2011 r. do najniższego poziomu od ponad trzech dekad - wynika z raportu Guttmacher Institute. Jedną z przyczyn jest zdaniem autorów wzrost stosowania przez Amerykanki długotrwałych metod antykoncepcji, jak wkładki wewnątrzmaciczne.
Zgodnie z opublikowanym w poniedziałek raportem w 2011 roku w USA przeprowadzono 1,06 mln aborcji, o 13 proc. mniej w porównaniu z 2008 rokiem (1,21 mln). Spadł też wskaźnik aborcji liczony wśród kobiet w wieku reprodukcyjnym od 15 do 44 lat. W 2011 roku wyniósł on 16,9 na tysiąc kobiet i był najniższy od 1973 roku, gdy Sąd Najwyższy USA swym słynnym wyrokiem zalegalizował aborcję w całym kraju.
Dla porównania w 1981 roku, gdy odnotowano największą liczbę aborcji, ciąże przerwało aż 30 na tysiąc kobiet w wieku reprodukcyjnym. Guttmacher Institute, który opublikował raport, jest wspierającym prawo do przerywania cięży prywatnym ośrodkiem, który od lat 70. przeprowadza badania w sprawie aborcji. Jego dane są cytowane także przez organizacje antyaborcyjne.
Aborcji farmakologicznych więcej
Raport wskazuje na stały wzrost liczby tzw. aborcji farmakologicznych w USA w porównaniu do zabiegów wykonywanych metodą chirurgiczną. Ośrodek szacuje, że około 23 proc. wszystkich aborcji przeprowadzanych poza szpitalami było wykonanych w 2011 roku właśnie poprzez przyjęcie przez kobietę środka farmakologicznego wymuszającego poronienie na wczesnym etapie, do 9. tygodnia ciąży. To wzrost z 17 proc. w 2008 roku. Farmakologiczna aborcja została zalegalizowana w USA w 2000 roku i stale rośnie (z 6 proc. wszystkich aborcji w 2001 r. do 23 proc. w 2011 r.) mimo ogólnej tendencji spadkowej przerywania ciąży w USA. Ta metoda ma wielu zagorzałych przeciwników wśród ruchów antyaborcyjnych. W listopadzie ub.r. Sąd Najwyższy USA odmówił rewizji prawa Oklahomy, ograniczającego dostęp do aborcji farmakologicznej.
Autorzy raportu nie znaleźli dowodów na to, że na spadek liczby aborcji wpłynęło przyjęcie w ostatnim latach w wielu stanach USA ponad stu ustaw, których celem jest ograniczenie zabiegów przerywania ciąży. Większość z tych ustaw przyjęto w 2011 roku i dopiero teraz zaczynają obowiązywać.
Równomierny spadek
Autorzy odnotowują, że restrykcje wprowadzono głównie w stanach południowych i na zachodnim wybrzeżu, tymczasem liczba aborcji spadła we wszystkich częściach kraju dość równomiernie, w tym także w stanach najbardziej liberalnych, jak Nowy Jork, New Jersey czy Kalifornia, które zezwalają, by koszty aborcji dla biednych kobiet były pokrywane ze środków publicznych. Wśród powodów spadku liczby aborcji autorzy raportu dopatrują się m.in. zwiększenia stosowania przez Amerykanki długotrwale działających metod antykoncepcyjnych, jak wkładki czy spirale umieszczane wewnątrz macicy, które mogą zapobiegać ciąży nawet przez kilka lat. Raport odnotował od 2008 roku wzrost stosowania tej metody antykoncepcyjnej oferowanej przez szpitale finansowane ze środków publicznych z 4 do 11 proc.
Inną prawdopodobną przyczyną zmniejszenia liczby aborcji w ostatnich latach była zdaniem autorów raportu recesja i spowolnienie gospodarki, o czym może świadczyć fakt, że nastąpił też spadek wskaźnika urodzeń (o 9 proc. między 2008 a 2011 rokiem). To oznacza, że ogólnie mniej kobiet zachodziło w tym okresie w ciążę; więcej kobiet i par dokonywało świadomych decyzji, aby uniknąć ciąży, i generalnie spadła liczba niezaplanowanych ciąży - argumentują autorzy raportu. Raport odnotowuje, że w 2011 roku w USA było 1720 "dostawców" usług przerywania ciąży, czyli niemal tyle samo, co w 2008 roku, kiedy ich liczba wynosiła 1793.
Raport krytykowany
Raport Guttmacher Institute został już skrytykowany przez grupę antyaborcyjną "Americans United for Life". Zdaniem szefowej tej organizacji Charmaine Yoest raport jest "propagandą przemysłu aborcyjnego" i brakuje w nim wiarygodnych danych, gdyż badanie opiera się na dobrowolnych wywiadach i ankietach. Guttmacher Institute zapewnia, że w celu przeprowadzenia badania skontaktował się z wszystkimi klinikami oraz niezależnymi lekarzami, o których wiadomo, że dokonują aborcji. Eksperci zastrzegają jednak, że dane mogą być niedoszacowane, gdyż nie obejmują lekarzy, którzy bez rozgłosu oferują niechirurgiczne metody przerywania ciąży.
Autor: mtom / Źródło: PAP