Na pewno nie strzelał do nas snajper ani nie był to ostrzał artyleryjski. To był karabin maszynowy, pewnie kałasznikow. Auto wypadło z drogi i kilkukrotnie przekoziołkowało - opowiadała w "Faktach po południu" w TVN24 dziennikarka Espreso TV Bianka Zalewska, raniona w strefie walk na wschodzie Ukrainy.
Bianka Zalewska - Polka, która pracuje dla ukraińskiej stacji Espreso TV, została ranna w sobotę w strefie walk między prorosyjskimi separatystami a siłami rządowymi na wschodzie Ukrainy.
Samochód ekipy Espreso TV, w którym znajdowała się dziennikarka, wracał ze zdjęć.
"Jechaliśmy samochodem cywilnym"
Dziennikarka podkreśliła w rozmowie z reporterem "Faktów po południu", że dokładnie pamięta moment ostrzelania. - Na szczęście nie odniosłam obrażeń głowy, nie straciłam nawet na chwilę świadomości. Wszystko pamiętam - mówiła.
Jak podkreślała, samochód, którym podróżowała nie był uzbrojony. - Jechaliśmy samochodem cywilnym. Przy lusterku powiewała mała flaga ukraińska. Jadąc z prędkością około 100-120 km na godzinę nasz samochód został ostrzelany, wypadł z drogi, kilkukrotnie przekoziołkował, dachował - wspominała.
- Do tej pory nie wiem, jakim cudem się z niego wydostałam - dodała.
Dziennikarka została najciężej ranna. Inne osoby, które z nią podróżowały odniosły mniej poważne obrażenia. - Inna dziewczyna miała rozbitą głowę, ale już wyszła ze szpitala. Jeden chłopak miał złamane żebro - mówiła.
Problemy z oddychaniem
Zalewska trafiła do szpitala znajdującego się w pobliskiej miejscowości. Jak mówiła, służba zdrowia pozostawia tam wiele do życzenia.
Następnie wojskowym helikopterem została przetransportowana do szpitala w Charkowie, gdzie przeszła operację obojczyka.
Jest podłączona do aparatury, czeka ją jeszcze operacja kręgosłupa. Jutro zostanie przetransportowana z Charkowa do Kijowa i tam - jak mówiła - rozstrzygną się jej dalsze losy.
Niewykluczone, że to w Kijowie przejdzie drugą operację. Możliwe jednak, że zostanie przetransportowana do Warszawy.
Polka tłumaczyła, że ma problemy z oddychaniem, ale jest w pełni wszystkiego świadoma.
Kto strzelał?
Zalewska wyjaśniła, że auto zostało ostrzelane prawdopodobnie z karabinu maszynowego typu kałasznikow. - Na pewno nie był to pocisk artyleryjski - zaznaczyła. Dodała też, że nie strzelał snajper. - To jest najgorsze, że strzelają do samochodu cywilnego, którym jadą zwykli ludzie - mówiła.
Dziennikarka podkreśliła, że dużo osób zaoferowało jej swoją pomoc, również polski konsulat.
Dowództwo ukraińskiej operacji antyterrorystycznej informowało na swojej stronie na Facebooku, że samochód ekipy Espreso TV został ostrzelany przez separatystów. Poinformowano, że obywatelka Polski została przewieziona z miejsca zdarzenia przez ukraińskich żołnierzy do szpitala w Starobielsku, skąd odtransportowano ją helikopterem do Charkowa.
Autor: db//kdj/zp / Źródło: tvn24