Obóz Echo w Diwanii, gdzie stacjonują polscy żołnierze, został ostrzelany przez nieznanych sprawców. Na bazę spadło od pięciu do dziesięciu rakiet typu Katiusza. Spłonęły dwa puste kontenery mieszkalne. Nikt nie ucierpiał.
- Baza została ostrzelana rakietami z odległości około 10 kilometrów, spoza miasta - powiedział we wtorek rano dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe, gen. dyw. Andrzej Malinowski. Żołnierze odpowiedzieli ogniem z moździerzy. Do akcji poderwano też śmigłowce. Był to pierwszy ostrzał obozu Echo od czterech miesięcy. Żołnierze i pracownicy firm działających w bazie muszą się teraz poruszać po niej w kamizelkach i hełmach.
- Nie wszystkie rakiety, które spadły na bazę wybuchły. Do ostrzału doszło z kierunku miasta Diwaniia. Mam nadzieję, że dzięki zeznaniom mieszkańców uda się wyjaśnić, kto stał za tym zamachem - powiedział w TVN24 mjr Dariusz Kasperczyk, rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.
Ostateczny bilans strat nie jest jeszcze znany. Wiadomo na razie, że spłonęły dwa puste kontenery mieszkalne, jedna rakieta spadła na lądowisko helikopterów, a jedna w pobliżu stacji paliw.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24