W dorocznym "orędziu o stanie świata" papież Franciszek zaapelował do wojskowych stojących na czele puczu w Mjanmie o uwolnienie więźniów politycznych i powrót na ścieżkę demokracji. W kraju trwają protesty i bojkoty towarów związanych z juntą.
Papież Franciszek zapewniał o swojej "sympatii i bliskości" z mieszkańcami Mjanmy, którą odwiedził w 2017 roku. - Droga ku demokracji, na którą (Mjanma) wkroczyła w ostatnich latach, została gwałtownie przerwana przez zeszłotygodniowy zamach stanu - oświadczył. - Doprowadziło to do uwięzienia wielu przywódców politycznych, którzy - mam nadzieję - zostaną bezzwłocznie uwolnieni w geście zachęty do szczerego dialogu, mającego na celu dobro kraju - dodał.
W poniedziałek, trzeci dzień z rzędu, w Mjanmie trwają masowe protesty. Tysiące ludzi wyszły na ulice w Naypyidaw, stolicy kraju, wznosząc hasła potępiające wojskowy pucz z 1 lutego, który przywrócił w kraju dyktaturę armii. Symbolem protestu stał się gest uniesionych w górę trzech palców dłoni.
Policja w Naypyidaw użyła armatki wodnej i zagroziła siłowym rozpędzeniem demonstracji, jeśli protestujący nie rozejdą się z własnej woli. Państwowa telewizja MRTV ogłosiła, że łamanie prawa nie będzie tolerowane.
Posłowie nie uznają wojskowej dyktatury
Demokratycznie wybrani posłowie NLD – partii, która rządziła krajem od 2016 roku – odmówili w niedzielę uznania rządu powołanego przez wojsko. Ogłosili utworzenie komitetu reprezentacyjnego parlamentu (CRPH) i zwrócili się do dyplomatów ONZ i władz ustawodawczych za granicą, aby w sprawach oficjalnych kontaktowały się z nim, a nie z wojskową juntą.
CRPH potępił pucz, określając go jako przestępstwo przeciwko rządowi Mjanmy. Pochwalił również uczestników trwających protestów i zachęcił ich, aby je kontynuowali – podał birmański portal Irrawady.
Tymczasem w Rangunie, największym mieście kraju, razem ze studentami i robotnikami na ulice wyszli buddyjscy mnisi. Komentatorzy podkreślają, że w Birmie, głęboko buddyjskim kraju, cieszą się oni dużym poważaniem i w przeszłości zagrzewali do protestów przeciwko armii.
"Uwolnić naszych przywódców, uszanować nasze głosy, odrzucić wojskowy zamach stanu" – głosił jeden z transparentów w Rangunie.
Największe demonstracje od czasów "szafranowej rewolucji"
Obecne demonstracje są największymi w Birmie od 2007 roku, gdy wspierana przez mnichów "szafranowa rewolucja" zapoczątkowała proces stopniowego rozluźniania trwającej od dekad wojskowej dyktatury i przekazywania władzy cywilnym rządom. Ten proces został nagle przerwany przez zamach stanu z 1 lutego.
Do zainicjowanej przez lekarzy kampanii nieposłuszeństwa społecznego przeciwko juncie przyłączają się kolejne grupy zawodowe. Część banków musiała zamknąć w poniedziałek swoje oddziały, gdyż w związku ze strajkiem nie miały wystarczającej liczby pracowników – podał w poniedziałek dziennik "Myanmar Times". Gazeta odnotowuje również znaczny spadek sprzedaży towarów wytwarzanych przez firmy związane z wojskiem w związku z apelami o ich bojkot.
Według najnowszych informacji przekazanych przez NLD demokratycznie wybrana przywódczyni Birmy Aung San Suu Kyi pozostaje w areszcie domowym w Naypyidaw mimo licznych międzynarodowych apeli o jej natychmiastowe uwolnienie. Władze oskarżyły ją o nielegalne posiadanie krótkofalówek, co formalnie umożliwia przetrzymywanie jej w areszcie do 15 lutego.
Źródło: PAP, Reuters