Jeżeli Izrael dopuści się "agresji na dużą skalę" na Liban, armia i naród tego kraju, a także Hezbollah będą się bronić - zapowiedział Kasem w transmitowanym w telewizji przemówieniu.
"Ta obrona doprowadzi do tego, że pociski spadną na terytorium Izraela" - dodał przywódca uznawanego przez Zachód za organizację terrorystyczną Hezbollahu.
Kruchy rozejm
W listopadzie 2024 roku zawarto rozejm kończący wojnę Izraela z Hezbollahem. Umowa zakłada wycofanie się z południa Libanu zarówno sił izraelskich, jak i bojowników szyickiego Hezbollahu. Obie strony zarzucają sobie jednak jej nieprzestrzeganie.
Wojska izraelskie pozostały w pięciu przygranicznych posterunkach w Libanie i regularnie atakują cele w tym państwie, zaznaczając, że uderzają w łamiący rozejm Hezbollah. Grupa nie przyznaje się do zarzucanych jej naruszeń, w tym ataków rakietowych na Izrael.
Władze USA i Libanu prowadzą od kilku tygodni rozmowy na temat całkowitego rozbrojenia Hezbollahu w zamian za zaprzestanie izraelskich ataków, wycofanie wojsk tego kraju z Libanu i zwiększenie pomocy gospodarczej dla Bejrutu.
Kasem sprzeciwia się amerykańskim propozycjom, zaznaczając że Izrael musi najpierw zaprzestać ataków. Odrzucamy zewnętrzny amerykański dyktat, który służy tylko Izraelowi - podkreślił przywódca Hezbollahu.
Konflikt Izraela z Hezbollahem
Południe Libanu przez dekady znajdowało się pod faktyczną kontrolą Hezbollahu, który z różną intensywnością walczył z Izraelem. Po wybuchu wojny w Strefie Gazy jesienią 2023 roku zaczął regularne ostrzały Izraela, co po roku przerodziło się w otwartą wojnę.
Kasem powiedział we wtorek, że w wojnie zginęło 5 tysięcy bojowników Hezbollahu, a 13 tys. zostało rannych. Libańskie ministerstwo zdrowia informowało o ponad 4 tysiącach zabitych.
Przywódca Hezbollahu zapewnił też, że jego grupa pozostaje w dobrej kondycji. W izraelskich atakach zabito jednak większość przywódców ugrupowania. W zgodnej opinii komentatorów stanowiący wcześniej poważną siłę militarną Hezbollah został znacznie osłabiony.
Autorka/Autor: momo/ads
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ATEF SAFADI/PAP/EPA