Chińskie władze skremowały w tajnym więzieniu w prowincji Syczuan ciało najbardziej znanego tybetańskiego więźnia politycznego, mnicha Tenzina Deleka Rinpocze, który odbywał tam karę i zmarł. Rodzinie odmówiono wydania jego ciała.
Według krewnych mnicha i jego zwolenników niewydanie zwłok podsyca podejrzenia dotyczące przyczyn śmierci Tybetańczyka.
Nieznane okoliczności śmierci
Siostra mnicha, Dolkar, była co prawda obecna podczas kremacji, ale nie powiedziano jej, dlaczego brat zmarł. Lokalne władze odrzuciły ponadto prośbę rodziny o zabezpieczenie ciała na 15 dni, co nakazuje buddyjska tradycja.
Kremacji dokonano w mieście Dazhou na południowym wschodzie prowincji Syczuan, na południu Chin. Według tybetańskiej organizacji praw człowieka ponad 30 krewnym i tybetańskim mnichom zezwolono jedynie na obejrzenie zwłok przed kremacją i odmówienie krótkiej modlitwy.
Wcześniej Departament Stanu USA wzywał chińskie władze do przeprowadzenia śledztwa i podania do publicznej wiadomości okoliczności śmierci mnicha, który zmarł w niedzielę w więzieniu w wieku 65 lat.
Protesty Tybetańczyków
Kilkudziesięciu Tybetańczyków demonstrowało w środę przed więzieniem, wyrażając sprzeciw rodziny i zwolenników zmarłego, którzy uważają, że został on zamordowany.
Stany Zjednoczone, Unia Europejska i międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka wielokrotnie wzywały do uwolnienia duchownego, skazanego za "finansowanie i wspieranie działalności terrorystycznej oraz podżegania do separatyzmu".
W grudniu 2002 roku Rinpocze został najpierw skazany na karę śmierci, następnie wyrok został zamieniony na dożywocie, po czym na karę 20 lat więzienia. Za kratami spędził 13 lat. Tybetańska pisarka Tsering Woeser opisuje zmarłego jako jednego z najbardziej znanych na świecie tybetańskich więźniów politycznych XXI wieku.
"Pokojowe wyzwolenie" Tybetu
Tenzin Delek Rinpocze był zwolennikiem dalajlamy, duchowego przywódcy Tybetańczyków, który zdaniem władz w Pekinie ucieka się do agresywnych metod działania dla wywalczenia niepodległości Tybetu. Dalajlama XIV, który od 1959 roku, po nieudanym powstaniu przeciwko chińskim rządom mieszka na wygnaniu w Indiach, mówi, że chce jedynie prawdziwej autonomii dla Tybetu.
Strona chińska twierdzi, że "pokojowo wyzwoliła" Tybet i poprawiła los jego mieszkańców inwestując w rozwój gospodarczy regionu. Strona tybetańska uważa chińską dominację w Tybecie za zagrożenie dla własnej tożsamości i kultury.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CC BY-SA 2.5 | Monks in Tibet