Debata w brazylijskim Kongresie na temat impeachmentu prezydent Dilmy Rousseff niebywale zaostrzyła konfrontację między prawicą a lewicą. Szanse, że Rousseff pozostanie na stanowisku, maleją, chociaż zarzuty wobec niej to tylko przekroczenie kompetencji.
Parlamentarna procedura złożenia z urzędu szefa państwa wszczęta po raz drugi w trzydziestoletniej historii nowej demokratycznej republiki, liczonej od zakończenia dyktatury wojskowej (1964-85), różni się od pierwszej w sposób zasadniczy. Prezydenta Fernanda Collor de Mello brazylijski Senat niemal jednomyślnie usunął z urzędu w 1992 roku, ponieważ udowodniono mu korupcję.
Podstawą do wystąpienia w parlamencie z oskarżeniem przeciwko szefowej państwa są wnioski specjalnie powołanej 65-osobowej komisji parlamentarnej. Doszła ona do wniosku, że prezydent Rousseff posłużyła się "nielegalnymi manipulacjami w księgowości, aby ukryć nieuprawnione wydatki rządu w latach 2014 i 2015, zmieniając za pomocą dekretów założenia budżetowe w celu zwiększania zadłużenia i zaciągania kredytów w bankach publicznych".
"W toku dochodzeń nie odkryto nic, co podważałoby jej osobistą uczciwość" - napisał w piątek brazylijski korespondent madryckiego dziennika "El Pais", sugerując, iż rozprawa parlamentarna z szefową państwa ma głównie charakter polityczny.
Mimo to - jak przewiduje "El Pais" - głosowanie w Izbie Deputowanych nad impeachmentem szefowej państwa zakończy się w niedzielę niemal na pewno skierowaniem do Senatu wniosku o złożenie jej z urzędu na sześć miesięcy. Tyle czasu ma izba wyższa parlamentu na zbadanie zarzutów wobec Dilmy Rousseff.
Szanse na odwołanie
Władze Partii Pracujących podkreślały w piątek, że zwolennicy pozostania pani Rousseff u władzy mają jeszcze przewagę nad przeciwnikami. Jednak liczba osób opowiadających się za impeachmentem szybko rośnie.
Brazylijskie biuro badania opinii publicznej Atlas Politico przewidywało w piątek, że za wnioskiem o impeachment będzie głosowało 332 deputowanych, przeciwko - 128, a 53 jest niezdecydowanych.
Jeśli za odsunięciem obecnej prezydent od władzy zagłosuje 342 deputowanych z 513 członków izby niższej, sprawa zostanie przekazana do Senatu, który ma na jej rozpatrzenie pół roku.
"Impeachment natychmiast!"
Zwolennicy odsunięcia od władzy protegowanej i następczyni prezydenta Luiza Inacio Luli da Slivy, twórcy brazylijskiego "cudu socjalnego" w latach 2003-2011, pojawili się w sali obrad izby niższej Kongresu z hasłami: "Impeachment natychmiast!".
Wiceprezydent Michel Temer, prawnik, lider Partii Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB), która była głównym sojusznikiem Rousseff w koalicji rządowej, pod koniec marca zerwał ten sojusz i z chwilą prawdopodobnego odsunięcia od władzy dotychczasowej szefowej państwa zajmie automatycznie jej miejsce. Część brazylijskich mediów zadaje pytanie, co stanie się wtedy z głośnymi podejrzeniami o udział Temera w gigantycznej aferze korupcyjnej Petrobrasu.
Prawica atakuje
Miguel Reale Junior, autor wniosku o odsunięcie obecnej prezydent od władzy, oświadczył, że Dilma Rousseff jest osobiście odpowiedzialna za wszystkie plagi, które dotknęły ostatnio Brazylię, takie jak inflacja i dewaluacje brazylijskiego reala wobec dolara.
- Jakie przestępstwo jest większe: przestępstwo prezydenta, który chowa publiczne pieniądze do własnej kieszeni, czy prezydenta, który aby utrzymać się u władzy nie przestrzega ograniczeń i rujnuje gospodarkę przez bezużyteczne gesty? Przekonajcie mnie, że to nie zbrodnia! - zakończył swą wypowiedź w Kongresie.
Lewica broni
Lider Ruchu Bezdomnych Pracowników (MTST) Guilherme Boulos, jeden z najbardziej znanych brazylijskich działaczy lewicowych, oświadczył w piątek, że ludzie z jego ruchu nie wylegli na ulice, aby bronić pani Rousseff, "do której flirtu z najbogatszymi Brazylijczykami ma wiele zastrzeżeń", ale aby nie dopuścić do "zamachu stanu", jakim jest próba jej obalenia.
W obronie Dilmy Rousseff wystąpił też były prezydent Lula. Na filmie wideo, który udostępnił Instytut Luli, oświadczył: - Społeczność międzynarodowa już się zorientowała, że proces zmierzający do usunięcia pani prezydent Rousseff z urzędu nie jest niczym innym, niż próbą zamachu stanu.
Autor: dln/tr / Źródło: PAP