Czego boi się najbardziej Kim Dzong Un?


Propaganda potrafi zdziałać więcej niż najdoskonalsza broń - twierdzi komentator portalu U.S. News, dodając, że ostatnie działania Korei Południowej ujawniły słaby punkt północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una. Ma nim być przesadna wrażliwość na niechciane komunikaty.

Portal U.S. News pisze, że Kima tak rozwścieczyły propagandowe komunikaty Seulu nadawane przez głośniki ustawione wzdłuż granicy, że chciał iść na wojnę, by tylko zakończyć transmisję.

Przekaz był słyszany właściwie tylko przez żołnierzy stacjonujących w strefie zdemilitaryzowanej, którzy w większości pochodzą z uprzywilejowanych koreańskich rodzin. Jednak dzięki telefonom komórkowym "trujący" - jak twierdzi komentator - przekaz szybko rozprzestrzenił się wśród północnokoreańskiej elity i zmusił Kima do działania.

Przywódca postawił w stan gotowości wojsko, ogłosił "quasi-stan wojny" przy granicy z Południem. Komentator twierdzi jednak, że Kim wcale nie dążył do wojny, chodziło mu wyłącznie o uciszenie Seulu.

"Słowa jako broń"

"Główną zaletą jest strach Północy przed szkodami, jakie może wyrządzić południowokoreańska propaganda" - zauważa autor komentarza. "Słowa jako broń mogą działać tylko wtedy, gdy są wymierzone w wewnętrzną politykę Korei Północnej, wspartą przez silną północnokoreańską odpowiedź i Stany Zjednoczone".

Zdaniem komentatora, słowa mogą pomóc wyznaczyć przyszłość wojska Korei Północnej, o ile Północ będzie twierdzić, że takie działania przyniosą jej więcej szkody.

Autor: pk//gak / Źródło: US News

Tagi:
Raporty: