Media ujawniły kolejny mało chwalebny problem niemieckiego wojska z jego własnym sprzętem. Teraz okazało się, że wysłane nad Syrię maszyny typu Tornado w wersji rozpoznawczej, nie mogą latać nocą. Światła urządzeń w ich kokpicie są za jasne i oślepiają tym samym pilotów w goglach noktowizyjnych.
Niemieckie ministerstwo obrony przyznało, że "jest pewien mały problem techniczny z oświetleniem". "Jest możliwe, że coś odbija się w goglach noktowizyjnych pilotów" - stwierdzono.
Bo nocą i tak nie trzeba latać
Urzędnicy zapewnili jednak, że problem nie jest poważny, bo "i tak nie ma potrzeby wykonywać lotów nocnych nad Syrią". Poszukiwania rozwiązania problemu mają potrwać dwa tygodnie. Na razie liczący sześć samolotów kontyngent Luftwaffe, stacjonujący w Turcji, ma "operować na sto procent".
Szczegóły problemu z oświetleniem nie są znane. Dostosowanie go do gogli noktowizyjnych jest dość standardowym zabiegiem przeprowadzanym w samolotach, śmigłowcach czy pojazdach lądowych. Trzeba odpowiednio przyciemnić światła i zastosować ich odpowiednią barwę, oraz dodać specjalne elementy fluorescencyjne. Dzięki temu wzmacniające szczątkowe światło (Księżyca i gwiazd) gogle noktowizyjne nie zostają oślepione i piloci mogą równocześnie patrzeć na zewnątrz kokpitu jak i na jego wnętrze.
Informacje na temat problemów z lotami w nocy opublikował jako pierwszy tabloid "Bild". To kolejna z całej serii afer ujawniających problemy niemieckiego wojska z gotowością bojową. W 2015 roku okazało się, że z powodu braku pieniędzy na remonty, części zamienne, paliwo czy z powodu problemów technicznych nie lata większość śmigłowców floty, niemal wszystkie nowe śmigłowce NH90, oraz znaczna część podstawowych myśliwców Eurofighter.
W atmosferze skandalu zdecydowano też o wymianie głównego uzbrojenia niemieckich żołnierzy, czyli karabinka G36, który ma być nie dość celny po długim strzelaniu w upale.
Autor: mk\mtom / Źródło: Bild, Defense News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: RAF