Próba zamachu na ministra podczas konferencji


W miejscu czwartkowych popołudniowych zamachów przy granicy z Egiptem w czasie wieczornej konferencji ministra obrony Izraela padły strzały. Zamachowcy pojawili się w sąsiedztwie budynku, w którym przebywał minister niespodziewanie i otworzyli ogień do patrolu zabezpieczającego spotkanie.

Kilka godzin wcześniej w akcji odwetowej izraelskich sił zginęło 7 wysokich rangą działaczy palestyńskich. Wcześniej półwyspem Synaj wstrząsnęła seria czterech zamachów, których ofiarami stali się obywatele Izraela.

Hamas winny, Egipt nieudolny

Ehud Barak oraz szef sztabu izraelskich sił zbrojnych Benny Gantz pojechali późnym popołudniem w miejsce, w którym zginęło siedem osób, a ponad 30 zostało rannych.

Na miejscu Barak krytykował egipski rząd i obwiniał o konflikt na Bliskim Wschodzie palestyński Hamas. Minister powiedział, że źródłem zamachów jest palestyńska Strefa Gazy, a także uznał też, że władze Egiptu utraciły kontrolę nad półwyspem Synaj, otwierając w ten sposób pole do działania dla terrorystów atakujących Izrael.

Atak na patrol

W czasie, gdy Barak przemawiał, pod osłoną ciemności w pobliżu miejsca konferencji pojawił się nieznany samochód. Napastnicy zaczęli z niego strzelać do izraelskiego patrolu osłaniającego konferencję. Jeden z żołnierzy został ranny, ale atak zamachowców udało się odeprzeć. Nie wiadomo, czy któryś z nich ucierpiał.

Pościg za terrorystami trwa

Po bezpardonowym ataku Izraela na członków i dowódców Hamasu, do jakiego doszło późnym popołudniem w odwecie za południowe zamachy, żołnierze i funkcjonariusze sił bezpieczeństwa wciąż tropią ich sprawców. Do tej pory zabili siedmiu z nich, ale władze w Tel Awiwie twierdzą, że w atakach uczestniczyła grupa od 10 do 20 napastników. - Akcja będzie trwała do skutku - powiedział tymczasem premier Benjamin Netanjahu, który komentował walki na granicy z Egiptem wcześniej.

Źródło: PAP