Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew zjawił się z niezapowiedzianą wizytą w Dagestanie. Przy tej okazji opowiedział się za nowymi "ostrymi i surowymi" środkami w walce z terroryzmem. Przywódca Rosji przyjechał do Dagestanu dzień po tym, jak doszło tam do zamachów, w którym zginęło 12 osób.
Miedwiediew wylądował w stolicy regionu Machaczkale. - Lista środków do walki z terroryzmem powinna zostać rozszerzona. Środki te powinny być nie tylko bardziej skuteczne ale również ostre, surowe i zapobiegawcze - oświadczył rosyjski prezydent.
W niezapowiedzianej wizycie towarzyszą mu - według doniesień agencji AFP - minister spraw wewnętrznych Raszid Nurgalijew oraz szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow.
Miedwiediew ma wziąć udział w spotkaniu z przedstawicielami służb bezpieczeństwa oraz regionalnymi liderami - poinformował rzecznik Kremla.
Niespokojny region
W środę, w ataku zamachowca-samobójcy w dagestańskim mieście Kizlar zginęło 12 osób, w tym dziewięciu milicjantów.
Nie ma informacji, czy ten zamach miał jakikolwiek związek z poniedziałkowymi eksplozjami w moskiewskim metrze. W tych atakach zginęło 39 osób, a kilkadziesiąt innych zostało rannych. Odpowiedzialność za zamachy wziął czeczeński rebeliant Doku Umarow.
Zdaniem rosyjskiego prezydenta, środowy zamach i atak w metrze łączą się ze sobą.
Kolejny zamach?
Noc ze środy na czwartek w Dagestanie również była niespokojna. Doszło tu do kolejnego wybuchu samochodu, w wyniku którego zginęły dwie osoby, a jedna została poważnie ranna.
- Dwóch mężczyzn zostało zabitych, jeden poważnie ranny został skierowany do szpitala. Według wstępnych informacji, ładunek wybuchowy przewożony w samochodzie eksplodował samoczynnie - wyjaśnił rzecznik lokalnego MSW.
Ustalono, że cała trójka poszkodowanych to mieszkańcy Dagestanu.
Źródło: Reuters, PAP, AFP