Premier Bułgarii Bojko Borisow w środę w obecności akredytowanych w Sofii ambasadorów wyraził niezadowolenie z zagranicznych reakcji na zabójstwo dziennikarki Wiktorii Marinowej w Ruse na północy kraju - podają lokalne media.
Spotkanie w urzędzie rady ministrów, na które zaproszono dyplomatów, trwało półtorej godziny. Żaden z ambasadorów nie komentował później treści rozmowy.
Na spotkaniu byli obecni szefowie MSW i ministerstwa obrony, Mładen Marinow i Krasimir Karakaczanow, oraz prokurator naczelny Sotir Cacarow.
Według radia publicznego, powołującego się na źródła w rządzie, Borisow wyraził niezadowolenie z faktu, że żadna ambasada nie zwróciła się do władz o oficjalną informację, za to negatywnie komentowano sytuację w kraju i działania organów ścigania w sprawie zbrodni.
- Oni nas po prostu zniszczyli na Twitterze - miał powiedzieć.
Według źródeł radia, Borisow też stwierdzić, że z powodu silnej presji społeczności międzynarodowej bułgarskie MSW było zmuszone podawać fałszywe wiadomości, by nie utrudniać dochodzenia.
Zatrzymanie w Niemczech
W środę rano Borisow, prokurator generalny i szef MSW poinformowali o zatrzymaniu w Niemczech domniemanego zabójcy dziennikarki - 21-letniego Sewerina Krasimirowa, notowanego w przeszłości za kradzież metali. Podano, że ślady DNA znalezione na miejscu zbrodni i w domu potwierdzają jego udział w przestępstwie.
Obecnie władze bułgarskie czekają na decyzję sądu w Niemczech i wykonanie międzynarodowego nakazu aresztowania, czyli ekstradycję Krasimirowa. Okazało się, że jest on znany również niemieckiej policji w związku z fałszowaniem dokumentów.
Sprawa Marinowej nabrała szerokiego rozgłosu w kraju i za granicą. Bardzo ostro na zabójstwo zareagowały m.in. ONZ, Komisja Europejska, deputowani Parlamentu Europejskiego, Rada Europy, rząd Niemiec i ambasada USA w Sofii.
Autor: ft//kg / Źródło: PAP