Do katastrofy samolotu EgyptAir mogła doprowadzić bójka w kokpicie - uważa kapitan Mike Vivian, były szef operacji lotniczych w brytyjskim Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Mają o tym świadczyć dziwne ruchy maszyny tuż przed tym, jak runęła do Morza Śródziemnego.
Brytyjskie media zauważają, że jego komentarz pojawił się po tym, jak przedstawiciele Francji poinformowali, że w śledztwie sprawdzone zostanie, czy procederu bezpieczeństwa obowiązujące na podparyskim lotniku de Gaulle'a były szczelne.
"W samolocie doszło do zakłóceń w sterowaniu"
Kpt Vivian udzielił w piątek wywiadu brytyjskiemu Radio 4. Jego zdaniem katastrofa jest wynikiem działania kogoś znajdującego się w samolocie: członka załogi lub pasażera. Stwierdził, że "głównym powodem do niepokoju" jest to, że ktoś, kto leciał tą maszyną, mógł być zamachowcem.
- To powód do niepokoju i nie uważam za nieznaczący fakt, że wielu ludzi na paryskim lotnisku Charlesa de Gaulle'a straciło karty dostępu ze względu na radykalizację - stwierdził Mike Vivian. Nawiązał w ten sposób do przeglądu procedur bezpieczeństwa na francuskich lotniskach po zamachach w Paryżu z listopada 2015 roku.
Ekspert lotniczy wyjaśnił, że jego zdaniem do katastrofy mogło dojść albo w wyniku porwania samolotu, albo walki o stery w kokpicie. Sugerują to nagłe manewry, jakie wykonywał samolot tuż przed zniknięciem z radaru.
Zdaniem Viviana, zachowanie samolotu wyklucza hipotezę o bombie. Dodał, że pomimo środków bezpieczeństwa, które przyjęto po atakach z 11 września, kokpity nie są całkowicie bezpieczne.
- Trzeba skłonić się ku teorii, że w samolocie doszło do zakłóceń w sterowaniu - wyjaśnił.
Gwałtowne manewry, bez sygnału SOS
Grecki minister obrony Panos Kammenos oświadczył w czwartek, że maszyna przed zniknięciem z radarów wykonała dwa gwałtowne obroty i nagle straciła wysokość. Airbus "obrócił się o 90 stopni w lewo, następnie o 360 stopni w prawo, spadając z 37 tys. stóp (ponad 11 km) do 15 tys. stóp" - doprecyzował minister. Samolot zniknął z radarów na wysokości ok. 10 tys. stóp.
Władze lotnictwa cywilnego Grecji podały, że w czasie ostatniego kontaktu z pilotami airbusa byli oni w dobrych nastrojach i nie zgłaszali żadnych problemów. Podczas następnej próby kontaktu przed godz. 2.30 w celu przekazania maszyny do egipskiej strefy odpowiedzialności załoga "nie odpowiadała mimo ponawianych wezwań".
Według egipskiej armii załoga nie wysłała żadnego sygnału SOS.
Powtórka sprzed 17 lat?
Media przypominają, że w podobnych okolicznościach w 1999 roku z radarów zniknęła inna maszyna EgyptAir lecąca z Nowego Jorku do Kairu. Boeing 767 w niewyjaśnionych okolicznościach spadł do oceanu. Zdaniem amerykańskich śledczych, maszyna została celowo rozbita przez egipskiego pilota. Z kolei egipscy prokuratorzy twierdzą, że katastrofa była wynikiem usterki technicznej.
W ubiegłym roku pilot niemieckich tanich linii lotniczych Germanwings zamknął się w kokpicie i celowo rozbił samolot ze 149 pasażerami na pokładzie o zbocze gór.
Autor: pk/ja / Źródło: Independent, Evening Standard
Źródło zdjęcia głównego: domena publiczna