Ghanę, Ugandę i wiele innych krajów środkowej Afryki nawiedziła największa od 35 lat powódź. Ponad półtora miliona ludzi ucierpiało na skutek żywiołu.
W Ghanie ponad 250 tys. osób straciło dach nad głową i musiało opuścić swoje domy. W Ugandzie, gdzie utonęło ponad 270 osób, ogłoszono stan nadzwyczajny. Z kolei na wschodzie w Somalii woda zalała zasiewy zbóż, co może skutkować głodem za kilka miesięcy.
Niektóre miasta znalazły się całkowicie pod wodą. W ugandyjskim Magoro można poruszać się tylko łodziami, a chorzy do i ze szpitala transportowani są za pomocą helikopterów ONZ.
- Prognozy mówiły, że ulewne deszcze padające w Ugandzie od początku sierpnia ustaną, ale opady są coraz większe i sytuacja ludności jest coraz gorsza; to najtragiczniejsza powódź od 35 lat - oświadczył ugandyjski minister ds. samorządu lokalnego i przeciwdziałania katastrofom Tarsis Kabwegyere. Jako, że ludzie w obawie przed żywiołem chronią się w murowanych budynkach szkół, trzeba było odroczyć rozpoczęcie roku szkolnego.
Powódź w Afryce stwarza wiele zagrożeń. Oprócz bezpośredniego fizycznego zagrożenia dla ludności, na zalewanych terenach zniszczeniu ulegają uprawy, co może skutkować klęską głodu. Kolejne zagrożenie to choroby i epidemie, które mogą pojawić się na skutek tragicznych warunków sanitarnych. Powodzie sparaliżowały też transport: drogi po prostu zostały rozmyte, a wiele mostów zostało zerwanych.
Eksperci Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) uważają, że powodzie, które nawiedziły Afrykę, są prawdopodobnie konsekwencją zjawiska klimatycznego zwanego "La Nina", polegającego na ochłodzeniu się wód Pacyfiku. - Odkryto ścisły związek między zjawiskiem La Nina i powodziami, które nawiedziły zachodnią Afrykę - powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Genewie meteorolog WMO Omar Baddour.
Tymczasem apel o pomoc wystosował Światowy Program Żywnościowy (World Food Programme - WFP). Zdaniem organizacji, co najmniej 60 milionów dolarów powinno być przeznaczone na żywność dla samej tylko Ugandy.
Źródło: PAP, BBC