Dwa dni po zakończonym w Warszawie szczycie NATO zachodnie media wciąż wracają do przemówienia prezydenta Baracka Obamy, w którym wyraził zaniepokojenie sytuacją wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Wielkonakładowy niemiecki tabloid "Bild" pisze wręcz o "praktykach kojarzących się z reżimem Kim Dzong Una", które zastosowała telewizja publiczna, chcąc ukryć krytykę Obamy pod adresem polskich władz. "Financial Times" pisze z kolei o kimś, kto prawdopodobnie wpłynął na ostateczny kształt przemówienia amerykańskiego prezydenta.
Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że szczyt NATO w Warszawie zebrał zgodnie od wszystkich światowych delegacji opinie "doskonale przeprowadzonego" i "historycznego". Cytuje ministra obrony Antoniego Macierewicza, który powiedział, że najważniejszą decyzją obradujących było "zerwanie z zasadą mówiącą, że Rosja ma prawo weta, gdyby niektórzy z członków NATO zwrócili się do sojuszników o poważną pomoc i rozmieszczenie oddziałów na ich terytorium". "Jak dotąd Polska była tylko politycznym członkiem Sojuszu i nie mogła prosić o przysłanie oddziałów w sytuacji, w której poczułaby się zagrożona" – "SZ" cytuje Macierewicza.
"SZ": cenzura w rządowych mediach
Następnie jednak gazeta zwróciła uwagę na to, że poza kwestiami "konkretów" ustalonych na szczycie, polska telewizja publiczna nie poświęcała im specjalnie dużo miejsca, zajmując się wychwalaniem rządu. Równocześnie, "państwowe media miały problem z uporaniem się z krytyką prezydenta Obamy względem chwiejących się reguł praworządności w Polsce".
Jak pisze niemiecka gazeta, Obama odniósł się w oczywisty sposób do ustaw dot. działań Trybunału Konstytucyjnego i mediów, mówiąc wobec kilkuset dziennikarzy relacjonujących do swoich krajów konferencję prasową z udziałem prezydenta Dudy, że Polska "musi dbać o dobro instytucji demokratycznych, bo to właśnie bowiem czyni z nas demokracje – nie słowa zapisane w konstytucji czy fakt udziału w wyborach, ale instytucje, na których na co dzień polegamy, takie jak rządy prawa, niezależne sądownictwo i wolne media".
Główny serwis informacyjny w telewizji publicznej "ukrył to wszystko, podobnie jak prorządowe gazety" - pisze niemiecki dziennik. "SZ" zwraca jednak uwagę na to, że po tym jak "prywatna telewizja TVN i najbardziej poczytny polski dziennik "Fakt" poinformowały o krytyce Obamy, rząd się poddał i przekazał takie informacje po zakończeniu szczytu". Zakończyło się to nawet wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w jednym z programów informacyjnych telewizji publicznej i tłumaczeniu, że Obama nie widzi zagrożenia dla demokracji w Polsce – kwituje dziennik.
Najbardziej poczytny niemiecki tytuł – bulwarowy dziennik "Bild" – pisze z kolei o "przetłumaczeniu krytyki Obamy jako pochwały" przez polską telewizję publiczną. "Powiew Korei Północnej w polskiej telewizji!" – donosi w niedzielnym wydaniu "Bild". Redakcja pisze, że przemówienie prezydenta Obamy po rozmowach z prezydentem Andrzejem Dudą, gdy "wyraźnie skrytykował" polskie władze za sytuację wokół TK, mówiąc też o potrzebie "dbania o wolność i niezależność prasy", w telewizji publicznej zostało "zupełnie ocenzurowane". "Co więcej, jego wezwanie całkowicie przekręcono, (tworząc z niego) pochwałę Polski".
"Bild" napisał, że w tłumaczeniu przemówienia w TVP stwierdzono m.in., że "Obama chwali polskie wysiłki na rzecz demokracji", że "Trybunał Konstytucyjny jest bezpieczny", a "wartości demokratyczne w Polsce będą wciąż szerzone".
Te informacje dotarły nie tylko do szerokiej opinii publicznej w Niemczech, ale również za ocean, gdzie zajął się nimi "The Washington Post". Najważniejszy tytuł ukazujący się w stolicy USA opisał ze szczegółami materiał wieczornego wydania sobotnich "Wiadomości".
To tam pojawił się materiał, w którym "Polacy usłyszeli wiadomość całkowicie przeciwstawną do ostrej, skierowanej przez prezydenta Obamę" w stosunku do polskich władz – pisze "WaPo". "Widzowie Telewizji Polskiej (...) usłyszeli uładzoną krytykę, pominięto bowiem sedno wypowiedzi (Obamy)". "Obama został przetłumaczony jako mówiący, że Polska jest i będzie przykładem demokracji dla całego świata, gdy tak naprawdę powiedział, że Polska jest i nie może przestać stanowić dla świata przykładu demokratycznych praktyk".
Rola Albright
Prestiżowy "The Financial Times" pisze z kolei, że za przemową Obamy skierowaną bezpośrednio do klasy politycznej nad Wisłą i sytuacji wewnętrznej w kraju stała była sekretarz stanu USA, Madeleine Albright. Nie miała ona żadnej formalnej roli do wypełnienia przybywając z amerykańską delegacją do Warszawy i to właśnie pozwoliło prezydentowi Obamie na wysłanie jej na rozmowy także z przedstawicielami opozycji, organizacji pozarządowych i mediów. "FT" pisze, że osoby, który rozmawiały z byłą sekretarz stanu "odniosły wrażenie, że jest ona nieoficjalnym źródłem informacji dla prezydenta". Albright miała powiedzieć kilku osobom z Polski, z którym rozmawiała, że przekaże swoje wnioski m.in. sekretarzowi stanu Johnowi Kerry'emu i zastępcy sekretarza Victorii Nuland, która odpowiada za sprawy europejskie i euroazjatyckie w administracji Obamy.
Jedna z osób uczestniczących w rozmowach z Albright powiedziała anonimowo dziennikowi "FT", że "ma do spełnienia misję dokumentacyjną". "Osoba bliska prezydentowi Dudzie powiedziała nam, że kancelaria spodziewała się, że pan Obama wspomni o kryzysie konstytucyjnym, ale była zaskoczona tak daleko posuniętą krytyką" – zakończył dziennik.
Autor: adso //gak / Źródło: The Washington Post, Financial Times, Sueddeutsche Zeitung, Bild
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl