Poroszenko - zwolennik UE i człowiek kompromisu


Petro Poroszenko - biznesmen, były minister spraw zagranicznych i faworyt niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie - uważany jest za polityka proeuropejskiego i człowieka zdolnego do osiągania kompromisów.

Ten 48-latek, który dotychczas zwykle pozostawał w cieniu większych graczy politycznych, teraz ma szanse na zwycięstwo nawet w pierwszej turze wyborów - uważają eksperci, komentując poparcie, które uzyskuje w badaniach opinii publicznej.

Zgodnie z najnowszymi sondażami Poroszenko może liczyć w niedzielę na 45 proc. głosów. Jego największa konkurentka, była premier Julia Tymoszenko - zaledwie na 13,3 proc.

Poroszenko znany jest przede wszystkim jako właściciel produkującego słodycze koncernu Roshen. Z tego względu nazywany jest na Ukrainie "czekoladowym królem".

Działa także m.in. w branży stoczniowej, ma fabrykę mikrobusów Bohdan i stację telewizyjną 5. Kanał. Od wielu lat odnotowywany jest w rankingach najbogatszych Ukraińców.

Zwolennik UE

O jego zamiarach ubiegania się o prezydenturę mówiło się jeszcze w 2013 roku, dwa lata przed zaplanowanymi na 2015 rok wyborami prezydenckimi, w których o reelekcję miał ubiegać się ówczesny szef państwa Wiktor Janukowycz.

Plany te "pokrzyżowało" obalenie Janukowycza i jego lutowa ucieczka z kraju, która nastąpiła w wyniku trwających ponad trzy miesiące protestów antyrządowych na Majdanie Niepodległości w Kijowie. Masowe wystąpienia przeciwko ekipie Janukowycza rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku, gdy rząd ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do zawarcia umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.

Poroszenko, gorący zwolennik zbliżenia z UE, był na Majdanie od pierwszych dni protestów, jednak nie należał do ścisłego grona politycznych przywódców akcji. Wcześniej, w sierpniu 2013 roku, Poroszenko został ukarany za poparcie idei integracji europejskiej Ukrainy, kiedy Rosja ogłosiła zakaz importu wyrobów koncernu Roshen. Jego przykład miał pokazać, czym skończy się dla Ukrainy zbliżenie z UE.

Z poparciem Kliczki

Deklarację o starcie w wyborach złożył dopiero 28 marca. Dzień później wraz z przywódcą partii Udar i znanym bokserem Witalijem Kliczką ogłosili, że jednoczą swe siły. Kliczko poparł kandydaturę Poroszenki na stanowisko prezydenta, a ten udzielił mu poparcia w kampanii w wyborach mera Kijowa.

- Odrzucamy własne ambicje i ogłaszamy wspólnym kandydatem w wyborach prezydenckich Petra Poroszenkę oraz wspólnym kandydatem na stanowisko mera Kijowa Witalija Kliczkę. Zobowiązujemy się także przeprowadzić wspólną kampanię wyborczą do Rady Najwyższej Ukrainy oraz organów samorządu lokalnego - napisano w ogłoszonym wówczas dokumencie.

Eksperci sądzą, że wysokie poparcie dla Poroszenki wynika ze strachu przed populistyczną Julią Tymoszenko, który odczuwa duża część społeczeństwa i wielu ukraińskich oligarchów.

Znawcy ukraińskiej sceny politycznej zarzucają jednak biznesmenowi współpracę z Kliczką, który - jak uważają - jest człowiekiem związanym z innym oligarchą, znanym z pośrednictwa w ukraińsko-rosyjskim handlu gazem, Dmytrem Firtaszem (Firtasz jest ścigany przez FBI).

Ministerialna teka

Poroszenko rozpoczął karierę polityczną pod koniec lat 90. w Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy (Zjednoczonej), z ramienia której dostał się do parlamentu, a potem - wraz z założoną przez siebie partią Solidarność - przyłączył się w 2000 roku do Robotniczej Solidarności Ukrainy. Z czasem ugrupowanie to przyjęło nazwę Partii Regionów Ukrainy. W ostatnich latach kierował nią obalony prezydent Janukowycz.

Solidarność Poroszenki współpracowała z ugrupowaniem, które później stało się Partią Regionów, zaledwie kilka miesięcy. W 2001 roku weszła do bloku wyborczego "Nasza Ukraina" Wiktora Juszczenki. Poroszenko współdziałał z nim podczas pomarańczowej rewolucji 2004 roku, a po mianowaniu Juszczenki na najwyższe stanowisko w państwie liczył na stanowisko premiera. Otrzymała je jednak wówczas Julia Tymoszenko. Poroszenko został sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Ich konflikt jesienią 2005 roku doprowadził do upadku rządu Tymoszenko, rozpadu pomarańczowej koalicji i zapoczątkował powrót do władzy konkurenta Juszczenki w wyborach prezydenckich 2004 roku, Wiktora Janukowycza.

„Czekoladowy król” powrócił do wielkiej polityki w 2009 roku, kiedy jeszcze za prezydentury Juszczenki został ministrem spraw zagranicznych. W 2012 roku, gdy prezydentem był już Janukowycz, otrzymał tekę ministra ds. rozwoju gospodarczego i handlu.

Wierny poglądom

W obecnej kampanii wyborczej Poroszenko pozostaje wierny swym poglądom proeuropejskim. Uważa, że realne jest, by Ukraina w ciągu 10 lat stała się członkiem UE.

- Nie mam żadnych wątpliwości, że za 10-11 lat, powiedzmy w 2025 roku Ukraina może zostać członkiem Unii Europejskiej - mówił w jednym z wywiadów telewizyjnych. Poroszenko opowiada się jednocześnie przeciwko wejściu Ukrainy kraju do NATO. Twierdzi, że choć idea ta ma coraz więcej zwolenników, to na członkostwo jest jeszcze za wcześnie, gdyż pogłębiłoby to podziały w społeczeństwie. Były szef MSZ ocenia, że Ukraina nie odzyska zaanektowanego przez Rosję Krymu siłą. - Czy warto odbierać Krym siłą? Nie. Krym trzeba odbierać rozumem - uważa.

Jego zdaniem do odzyskania półwyspu należy dążyć stosując sankcje i wykorzystując solidarność międzynarodową.

Poroszenko uważa, że trzeba zademonstrować mieszkańcom Krymu, iż to na Ukrainie jest "więcej demokracji, więcej wolności, lepszy klimat inwestycyjny, więcej możliwości zarobkowania i podróżowania".

Polityk kategorycznie odrzucił możliwość, by Ukraina stała się państwem federacyjnym. "Ukraina była, jest i będzie państwem unitarnym" - zapewnia. Za federalizacją Ukrainy opowiadają się władze Rosji.

Poroszenko jest absolwentem wydziału stosunków międzynarodowych i prawa międzynarodowego Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. Wraz z żoną Maryną mają czwórkę dzieci.

[object Object]
Wieczór wyborczy po ukraińsku. Uzbrojeni separatyści w hotelutvn24
wideo 2/15

Autor: MAC/kka / Źródło: PAP

Raporty: