Do ponad stu wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożaru, który wybuchł w niedzielę nad ranem w hinduistycznej świątyni w stanie Kerala na południowym zachodzie Indii - poinformowała indyjska policja. Co najmniej 250 osób zostało rannych.
Wcześniejszy bilans mówił o 79 zabitych i blisko 200 rannych.
Wiele osób odniosło poważne obrażenia i jest w stanie krytycznym - informuje portal BBC News. Na miejsce tragedii udał się premier Indii Narendra Modi.
Do tragedii doszło w niedzielę ok. 3 nad ranem czasu lokalnego w świątyni Puttingal w miejscowości Paravur w okręgu Kollam na południu stanu Kerala.
Zablokowana droga ucieczki
Minister spraw wewnętrznych stanu Kerala Ramesh Chennithala nakazał wszczęcie śledztwa w sprawie pożaru.
Przyczyną pożaru było zapalenie się fajerwerków zgromadzonych na terenie świątyni w związku z przygotowaniami do święta Vishu, które wyznacza w stanie Kerala pierwszy dzień roku według miejscowego kalendarza; przypada on w czwartek 14 kwietnia. Ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się na pobliskie budynki, blokując drogę ucieczki ludziom znajdującym się na terenie kompleksu świątynnego.
Według lokalnych władz strażacy opanowali już pożar, a ratownicy wciąż przeszukują zgliszcza w poszukiwaniu ocalałych.
Coroczny konkurs
O świcie na miejsce tragedii docierali krewni osób, które znajdowały się w świątyni w momencie wybuchu pożaru, i dopytywali policję i ratowników o los swych bliskich - pisze agencja Associated Press. Co roku z okazji święta Vishu świątynie organizują konkursy pokazów sztucznych ogni, które przychodzą podziwiać tysiące wiernych. W tym roku lokalne władze nie wydały zgody na przeprowadzenie konkursu - pisze AP. Wcześniej sąd stanowy wydał orzeczenie w sprawie bezpieczeństwa przechowywania sztucznych ogni na terenie świątyń w celu uniknięcia przypadkowych pożarów; sąd postanowił, że fajerwerki muszą być magazynowane w odległości ponad 100 metrów od świątyni. Postanowienie to zostało zlekceważone w świątyni w Paravur - poinformował przedstawiciel lokalnej policji.
Autor: mb//gak / Źródło: PAP, BBC