Liceum w Filadelfii zapłaci 195 tys. dolarów dwóm swoim byłym uczniom. W ten sposób zakończy się ośmiomiesięczny spór w którym główną rolę odegrały laptopy szpiegujące wychowanków szkoły. Zanim sprawę ujawniono, urządzenia przez dwa lata zrobiły 56 tysięcy zdjęć.
Nielegalny proceder rozpoczął się w 2008 roku. Dzielnica Filadelfii zdecydowała podarować 2300 laptopów uczniom w dwóch liceach. Mieli z nich korzystać zarówno w szkole, jak i w domu. Akcja została przyjęta z entuzjazmem.
Jej organizatorzy nie powiedzieli jednak nowym użytkownikom, że komputery mają wbudowane urządzenie umożliwiające ich lokalizację i zdalną kontrolę. Szkolni informatycy mogli uruchomić bez wiedzy uczniów kamery i obserwować co jest na ekranie.
Problemy z nadzorem
Przez dwa lata, tajne właściwości komputerów nie wyszły na jaw. Dopiero w styczniu 2010 roku, jeden z uczniów dowiedział się o drugiej funkcji prezentów od miasta, kiedy jeden z pracowników szkoły pokazał mu zdjęcie jego pokoju wykonane kamerą laptopa. O swoim odkryciu poinformował rodziców, którzy z pomocą prawnika złożyli pozew.
Dzielnica natychmiast wyłączyła "szpiegujące" oprogramowanie, zawiesiła dwóch pracowników i zatrudniła specjalistów do zbadania sprawy. Powołana komisja nie znalazła dowodów na to, że uczniów celowo szpiegowano, ale przyznano się do błędów i niedopatrzeń w nadzorze. Dochodzenie ujawniło, że zdalne sterowanie wykorzystywano do odnalezienia skradzionych bądź zgubionych laptopów. Jednak ze względu na przeoczenia, komputery 40 uczniów nadal co 15 minut robiły zdjęcia i przesyłały je do centrali.
Pozwy złożyło dwoje uczniów. Ich prawnicy i szkoła ustalili, że zostanie im wypłacone zadośćuczynienie i nie dojdzie do procesu sądowego. Jeden z nich otrzyma 185 tys., a drugi 10 tys. dol.
Źródło: philly.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu