Polska chce przejąć śledztwo ws. wypadku

Aktualizacja:

Ministerstwo sprawiedliwości poprosi Francuzów o przejęcie przez polskich śledczych postępowania w sprawie wypadku autokaru z pielgrzymami - informuje "Wprost".

Wniosek w tej sprawie ma wpłynąć jutro do francuskich władz. Ministerstwo postuluje, by francuscy prokuratorzy przekazali stronie polskiej zgromadzony do tej pory materiał dowodowy: ekspertyzy czy wrak autokaru, i zakończyli własne postępowanie.

Śledztwo ma przejąć szczecińska prokuratura

Resort sprawiedliwości chce też, by polscy śledczy jak najszybciej mogli wyjechać do Francji i, dopóki strona francuska nie podejmie decyzji o przekazaniu nam śledztwa, mogli uczestniczyć we wszystkich czynnościach. Ma to przyspieszyć postępowanie.

W Polsce śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Szczecinie, która przejęła je od Prokuratury Rejonowej w Gryfinie. - Chcemy, by do Szczecina przesłano zebrany przez naszych francuskich kolegów na miejscu tragedii materiał dowodowy i protokoły, które powstały w śledztwie – powiedziała Małgorzata Wojciechowicz ze szczecińskiej prokuratury.

Wojciechowicz dodała, że z pewnością prokurator prowadzący śledztwo przesłucha osoby, które uczestniczyły w wypadku i powróciły już do Polski. Nie wiadomo jeszcze, kiedy to nastąpi – dodała.

Autokar nie był wrakiem

Zastępca prokuratora w Grenoble Luc Fontaine. Fontaine podkreśla w wywiadzie dla "Le Monde", że autobus był "stosunkowo niedawnej produkcji". - Autokar był sprzedany zaledwie dwa lata temu polskiej firmie. Wcześniej przez 5 lat eksploatowany w Niemczech: można więc uznać, że kontrole techniczne nie stanowiły problemu - ocenił.

Jak dodał, w najbliższych dniach ekspert wyznaczony przez prokuraturę zbada szczątki pojazdu, a zwłaszcza "czarną skrzynkę", która pozwoli określić, z jaką prędkością pojazd jechał.

O pomoc poproszono ponadto biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków komunikacyjnych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Kontrola u przewoźnika pielgrzymów

Od poniedziałku trwa kontrola u przewoźnika - w firmie Caban, do której należał autokar, który w niedzielę uległ wypadkowi. - Kontrola dokumentów potrwa 2-3 tygodnie i wtedy będą znane szczegółowe wyniki - powiedział rzecznik Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvin Gajadhur. Wyjaśnił on, że zabezpieczono wszystkie dokumenty związane z czasem pracy kierowców, m.in. "wykresówki" z tachografów (473 wykresy), a także dokumenty potwierdzające wykonanie badań lekarskich i psychologicznych kierowców. Kontrola dokumentów potrwa 2-3 tygodnie.

Łącznie kontrolą objęto 7 kierowców wraz z właścicielem, który również ma uprawnienia do kierowania autobusem. Według ustaleń, przewoźnik ma sześć pojazdów - do przewozów międzynarodowych i szkolnych. Kontrola wykazała, że układ hamulcowy drugiego autokaru w firmie Caban nie był całkowicie sprawny. Inspektorzy zatrzymali dowód rejestracyjny tego pojazdu. Kontrola wykazała bowiem wycieki płynów eksploatacyjnych, zbyt dużą różnicę siły hamowania przednich kół, brak osłon siłowników hamulcowych, obcierające o ogumienie przewody hamulcowe, luzy w układzie zawieszenia.

Źródło: TVN24, PAP, "Wprost", RMF FM