Szczelna ochrona, zasłonięte rolety i mrowie dziennikarzy starających się "upolować" zdjęcie Romana Polańskiego. Tak wygląda Gstaad w dzień po przyjeździe reżysera do aresztu domowego, gdzie będzie oczekiwał na decyzję o ekstradycji.
Zdobywca Oscara, który po dwóch miesiącach pobytu w areszcie ekstradycyjnym został wypuszczony za kaucją, zaszył się wraz z rodziną w górskiej willi. Nie udziela wywiadów, nie wychodzi na zewnątrz, a zajrzenie do środka górskiej chaty graniczy z niemożliwością.
Choć w areszcie domowym Polański cieszy się całkowitą wolnością - może przyjmować gości, prowadzić korespondencję, pracować, to nie ma prawa opuszczać terenu posiadłości. Natychmiast po złamaniu zasad zwolnienia zareagowałby bowiem system elektronicznego dozoru.
No i nie należy zapominać o fakcie, że posiadłość Polańskiego otoczona jest kordonem policji, która trzyma dziennikarzy na dystans.
Wreszcie z rodziną
Roman Polański po przewiezieniu do Gstaad może się wreszcie cieszyć obecnością swojej rodziny - żony Emmanuelle Seigner oraz dwójki dzieci: córki Morgane (ur. w 1993 roku) i 10-letniego synka Elvisa.
Prawdopodobnie zostaną razem do momentu, aż szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości podejmie decyzję dotyczącą ekstradycji do USA. Reżyser może się od niej odwołać, więc przyszłość reżysera poznamy najprawdopodobniej dopiero za kilka miesięcy.
Wolność nie do końca
Po ponad dwóch miesiącach Roman Polański został w piątek zwolniony za kaucją z aresztu ekstradycyjnego i rozpoczął pobyt w areszcie domowym w swojej posiadłości w szwajcarskim kurorcie w Gstaad.
USA przedstawiły już Szwajcarom wniosek o jego ekstradycję, który jest rozpatrywany przez sąd federalny. Od jego decyzji Polański może się odwoływać do dwóch instancji - sądu w Bellinzonie i Trybunału Federalnego w Lozannie.
Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca reżyserowi, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Przed zakończeniem postępowania karnego w USA Polański zbiegł do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.
W zeszłym tygodniu szwajcarski Federalny Sąd Karny w Bellinzonie zgodził się na zwolnienie reżysera za kaucją w wysokości 4,5 mln franków (3 mln euro). Prócz wpłacenia kaucji warunkiem opuszczenia przez reżysera aresztu było zdeponowanie dokumentów tożsamości i uprawniających do podróży, a także poddanie się nadzorowi elektronicznemu.
Źródło: PAP