Sąd w Mediolanie skazał w poniedziałek na 16 lat i 9 miesięcy pozbawienia wolności 30-letniego Polaka, Łukasza H. Został on uznany za winnego uprowadzenia w lipcu ubiegłego roku w tym mieście 20-letniej brytyjskiej modelki Chloe Ayling. Obrona twierdzi, że porwanie było uzgodnione między stronami i upozorowane. Już zapowiedziała apelację.
Wyrok nie jest prawomocny. - Będzie apelacja od wyroku sądu w Mediolanie - zapowiedziała adwokatka Polaka.
Porwanie i okup
Według ustaleń śledczych mężczyzna, mieszkający na stałe w Birmingham w Wielkiej Brytanii, zwabił kobietę ofertą sesji zdjęciowej do mieszkania w Mediolanie.
Została ona tam pojmana, odurzona, zapakowana do walizki i wywieziona w bagażniku samochodu do stojącego na pustkowiu domu koło Turynu. Modelka była tam przetrzymywana przez tydzień.
W tym czasie porywacz próbował zorganizować w internecie licytację, oferując modelkę jako seksualną niewolnicę. Jako cenę wyjściową licytacji podano 300 tysięcy euro w bitcoinach, czyli taką samą, jak wysokość okupu, którego żądanie otrzymała rodzina oraz menedżer modelki.
Następnie porywacz, prawdopodobnie w związku z niepowodzeniem aukcji, uwolnił kobietę i zawiózł ją pod konsulat brytyjski w Mediolanie.
Chloe Ayling zeznawała w ubiegłym roku, że członkowie grupy (mówiła o co najmniej dwóch porywaczach) - którzy mieli nazywać się "Czarna Śmierć" - grozili jej, że zostanie sprzedana w tzw. dark webie, czyli ukrytej sieci internetowej wykorzystywanej do nielegalnej działalności.
Niedługo po uwolnieniu, Ayling mówiła też w czasie przesłuchania na policji o tym, jak wyglądało samo porwanie. - Osoba w czarnych rękawiczkach podeszła do mnie od tyłu, przykładając mi do szyi rękę, drugą ręką zakryła mi usta. Druga osoba w czarnej kominiarce wstrzyknęła mi coś w ramię - powiedziała, cytowana w sierpniu 2017 r. m.in. przez "Guardiana" i "Daily Mail", które powołały się na dokumenty włoskich służb.
Modelka mówiła też, że w domu, do którego zawieźli ją porywacze, została przywiązana do komody i zmuszona do spania na ziemi.
Po tygodniu młoda kobieta została uwolniona.
Polak zmienił wersję
Adwokatka Polaka Bożena Katia Kolakowska w wystąpieniu przed sądem w poniedziałek wniosła o jego uniewinnienie, podkreślając, że czyn, o który został oskarżony, nie miał miejsca.
Obrończyni mówiła, że było to "upozorowane porwanie" dla zdobycia popularności. Modelka, dodała Kolakowska, "zawarła porozumienie" z Łukaszem H. - Wiele razy miała możliwość ucieczki, ale tego nie zrobiła - argumentowała obrończyni.
"Upozorowane porwanie" było ostatnią z wersji obrony Polaka. Zdecydował się na nią dopiero w lutym tego roku, po miesiącach śledztwa, w czasie którego mówił m.in. o tym, że nie mógł sprzedać kobiety, gdy okazało się, że jest matką małego dziecka.
- Sąd nie wziął pod uwagę okoliczności łagodzącej, jaką było uwolnienie kobiety bez okupu - wyjaśniła obrończyni. Dodała, że gdyby okoliczność ta została uwzględniona, wyrok mógłby wynieść osiem lat.
Sfingowane porwanie?
Adwokatka oświadczyła, że modelkę do sfingowanego porwania mógł "zainspirować" film z 2017 roku "By Any Means" (Wszelkimi środkami), który wszedł na ekrany kilka tygodni wcześniej. Wyjaśniła, że napisał do niej reżyser tego filmu, przedstawiając takie właśnie przypuszczenia. Kołakowska wskazywała, że modelka jako jedyna osoba skorzystała na tym porwaniu, bo jej kariera po nim się rozwinęła.
Pełnomocnik Brytyjki, Francesco Pesce, odrzucił w poniedziałek tezę o sfingowanym porwaniu i mówił przed sądem, że było to "groźne" zdarzenie. Oskarżonego opisał jako "bardzo niebezpiecznego" osobnika. Po ogłoszeniu wyroku powiedział, że jest on "sprawiedliwy", biorąc pod uwagę tragedię, jaką przeżyła kobieta.
W toku śledztwa brytyjska policja - w porozumieniu z włoską - zatrzymała w rejonie Birmingham 36-letniego brata Łukasza H., również oskarżonego o udział w pojmaniu Ayling. Włoski sąd zrezygnował jednak z jego przesłuchania, gdyż mężczyzna odmówił złożenia zeznań. Nie zdecydowano się na zażądanie jego ekstradycji.
Autor: ptd/adso / Źródło: PAP, tvn24.pl