Kilka tysięcy ludzi przeszło w ciszy w niedzielę ulicami Erywania, by uczcić pamięć ofiar walk między armeńskimi a azerbejdżańskimi siłami w spornym regionie Górskiego Karabachu. W ostatnich starciach zginęło co najmniej 110 osób. Pochód, którego uczestnicy trzymali flagi Armenii i Górskiego Karabachu, przeszedł przez centrum armeńskiej stolicy aż pod pomnik ku czci 30 tys. ofiar konfliktu zbrojnego.
- Patrząc, jak młodzi ludzie giną, cierpię, ale też jestem z nich dumna. Pokazali, jak być prawdziwymi bohaterami. Są już częścią naszej historii i nasz naród zawsze będzie o nich pamiętał - powiedziała 21-letnia studentka Goar Papikian, cytowana przez AFP. Trzeba zakończyć tę wojnę, trzeba zasiąść do stołu negocjacyjnego. Ta czterodniowa wojna pokazała, że przy pomocy broni nie można rozwiązać kwestii Górskiego Karabachu - powiedział 35-letni informatyk Aram Karapetian. Górski Karabach to ormiańska enklawa na terytorium Azerbejdżanu, nieuznawana przez świat za niezależne terytorium; związana z Armenią enklawa formalnie wciąż pozostaje częścią Azerbejdżanu. Rzecznik władz Górskiego Karabachu Dawid Babajan powiedział, że Azerbejdżan przekazał ciała 18 armeńskich żołnierzy, co oznacza, że po wznowieniu przed tygodniem walk o ten region po obu stronach zginęło co najmniej 110 osób, zarówno żołnierzy, jak i cywilów - pisze AFP, opierając się na danych, które przytaczają zwaśnione strony.
Wybuch konfliktu
Walki toczyły się wzdłuż zaminowanego szerokiego pasa ziemi oddzielającego od 1994 roku siły wspierane przez Armenię, stacjonujące u stóp gór Karabachu, od oddziałów azerbejdżańskich okopanych na pozycjach na nizinach. Choć od 5 kwietnia obowiązuje wynegocjowany przez Rosję rozejm, to wciąż sporadycznie dochodzi do starć. Konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku, na trzy lata przed rozpadem ZSRR. Starcia przerodziły się następnie w regularną wojnę między już niepodległymi Armenią a Azerbejdżanem. Wojna pochłonęła 30 tys. ofiar śmiertelnych, wywołała też potężną falę uchodźców. W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Niedawne starcia były najbardziej intensywnymi od tamtego czasu.
Autor: mtom / Źródło: PAP