NATO zbombardowało w nocy z soboty na niedzielę dzielnicę mieszkalną w Trypolisie zabijając co najmniej 9 osób i raniąc 6 - podały libijskie źródła rządowe. Na dowód pokazali dziennikarzom ciało dziecka, zabitego rzekomo podczas nalotu.
- To zabójstwo w zimną krwią - powiedział rzecznik libisjkich władz Musa Ibrahim. - Czy to jest ochrona cywilów? Czy to naprawdę jest poszukiwanie pokoju i demokracji w Libii, atak na spokojne osiedle w Trypolisie? - pytał.
- To jest kolejna noc mordowania, terroru i horroru w Trypolisie autorstwa NATO - komentował bombardowanie w dzielnicy Souk al-Juma Ibrahim.
Samo NATO nie potrafiło od razu odnieść się do oskarżeń wysuniętych przez reżim Kaddafiego. Sojusz zapewnił jednak, że bada doniesienia o ofiarach cywilnych i traktuje je bardzo poważnie.
Sterowana "wycieczka"
Rzecznik NATO Mike Bracken przyznał, że prowadzono działania w rejonie bombardowania i że znajdowały się tam libijskie pociski ziemia-powietrze. Stanowczo zaprzeczył temu rzecznik libijskich władz.
Bracken po raz kolejny powtórzył, że Sojusz robi co tylko w jego mocy, by uniknąć ofiar cywilnych. Jednak dziennikarzy zabrano na miejsce rzekomego bombardowania i pokazano im ruiny domu. Poźniej w szpitalu pokazano im ciało kilkuletniego dziecka, które zginęło - także rzekomo - pod bombami NATO.
Trzeba pamiętać, że wiarygodność takich zewnętrznie sterowanych "wycieczek" dla reporterów i korespondentów zawsze budzi podejrzenia, a władze libijskie już wcześniej próbowały oszukać światowe media.
Źródło: CNN