U wybrzeży wyspy Giglio trwa akcja podnoszenia statku Costa Concordia. Jak relacjonuje wysłannik TVN24 Maciej Sokołowski, wszystko idzie zgodnie z planem, ale dłużej niż planowano. Wrak zostanie podniesiony najwcześniej we wtorek rano. Sokołowski w Giglio rozmawiał m.in. z obserwującymi akcję ekologami. Ich zdaniem, teraz jest najniebezpieczniejszy moment całego przedsięwzięcia. Operacja wydobycia wycieczkowca rozpoczęła się w poniedziałek po godzinie 8. rano, po niemal dwóch latach od katastrofy.
Costa Concordia: "Wszystko idzie zgodnie z planem, ale dłużej niż myśleliśmy. Musieliśmy zrobić godzinną przerwę."
— Maciek Sokolowski (@sokoIowski) September 16, 2013
Do wczesnego wieczora Concordia została obrócona o 14 stopni. Musi natomiast przesunąć się w sumie o 65 stopni. Struktura statku reaguje w najlepszy z możliwych sposobów - poinformowali eksperci. - Jesteśmy zadowoleni, chociaż czas przedłuża się - oświadczył przedstawiciel kierownictwa konsorcjum prowadzącego prace, Sergio Girotto.
Zdaniem ekologów jednak, z którymi rozmawiał Sokołowski, z wydobyciem statku wiąże się jednak pewne niebezpieczeństwo, które polega polega na tym, że płyny zgromadzone we wraku wskutek jego podnoszenia zaczną się przemieszczać, co może grozić ich wyciekiem do morza. Ekipa zajmująca się Costa Concordią twierdzi, że jest przygotowana na taki obrót spraw.
Wcześniej wysłannik TVN24 rozmawiał ze świadkami podnoszenia wraku. Widać ślady rdzy - opowiadali świadkowie.
Na Twitterze pojawiły się zdjęcia pokazujące kadłub statku z wyraźnie zaznaczoną granicą między zardzewiałą częścią, która spoczywała w wodzie, a resztą poszycia. - Wrak się rusza, podniósł się o około metr - pisze korespondentka "New York Timesa", Gaia Pianigani. Informuje o tym także włoska agencja ANSA.
First signs of rust show Concordia is coming upright out of Giglio waters pic.twitter.com/cRiU2fCAl8
— gaia_pianigiani (@gaia_pianigiani) September 16, 2013
Na rozpoczęcie akcji czekał wraz z dziennikarzami z całego świata korespondent TVN24 Maciej Sokołowski. Jak podkreślił, pogoda jest coraz lepsza, a fale są dużo mniejsze niż w nocy.
Zaznaczył również, że operacja będzie wymagała niezwykłej delikatności, uwagi i precyzji. - Cały brzeg otoczony jest bandą, która ma zabezpieczać przed wydostaniem się na wyspę chemikaliów i środków, które wypłynąć mogą ze statku - relacjonował. - Ciągle do końca nie wiadomo, co wydarzy się, kiedy statek zostanie podniesiony, czy coś nie wypłynie, czy coś nie będzie zanieczyszczać wody - dodał.
Silny wiatr i burze
Operacja podniesienia wraku została opóźniona o dwie godziny. Szef włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabrielli poinformował, że operację przesunięto ze względu na to, że w nocy z niedzieli na poniedziałek przeszła nad wyspą gwałtowna burza, która uniemożliwiła ekipom technicznym ustawienie przy wraku części sprzętu pływającego oraz innych maszyn.
Nie ustawiono m.in. tratwy, na której mieści się sztab kontrolny. - Nie ma żadnego powodu o charakterze technicznym, który budziłby zaniepokojenie - zapewnił Gabrielli na konferencji prasowej.
Prawie dwa lata
Wycieczkowiec o długości 300 metrów, wysokości 70 metrów i pojemności 114 tys. ton rejestrowych brutto uległ katastrofie 13 stycznia ubiegłego roku, wchodząc na skały u brzegów wyspy. Zginęły wtedy 32 osoby. W operację podniesienia wraku, jakiej w przypadku jednostki o takich rozmiarach nigdy dotąd nie przeprowadzono, zaangażowanych jest około 500 ekspertów i techników z 26 krajów świata, między innymi pracownicy firmy z Gdańska. Całe to przedsięwzięcie ma kosztować co najmniej 600 mln euro. Przewiduje się, że obrócenie leżącej na burcie Concordii o 65 stopni, a następnie ustawienie jej na tzw. sztucznym dnie potrwa od 12 do 24 godzin.
Sztuczne dno
Przy wraku ustawiono sześć cementowych platform na 21 palach wbitych w skalne dno morza. Zainstalowanych zostało 56 lin o długości 58 metrów i o wadze 26 ton każda. Sztuczne dno, które ma zapobiec zsuwaniu się wraku po pochyłości na głębszą wodę, składa się z blisko 1200 worków z zaprawą cementową o łącznej masie 16 tys. ton. W pracach przy wraku uczestniczyło 30 różnego rodzaju jednostek pływających, a nurkowie schodzili pod wodę już 15 tysięcy razy.
Po podniesieniu Costa Concordia na specjalnych platformach wyruszy w swój ostatni rejs, zapewne - jak poinformowano - do pobliskiego portu w Piombino w Toskanii. Wybrano go, ponieważ znajduje się tam wielka huta, a wrak ma trafić na złom.
Jak najszybszego usunięcia statku Costa Concordia domagały się od dawna lokalne władze oraz mieszkańcy wyspy Giglio, uważanej do chwili katastrofy za perłę toskańskiego wybrzeża.
Autor: mn//kdj,jk,mtom / Źródło: PAP, TVN24, Fakty TVN, Reuters