11 września 2001 roku dojeżdżał do pracy metrem. Wysiadł na stacji pod wieżami WTC i szybko zorientował się, że coś jest nie tak. Marcin Tuliński, Polak pracujący w 2001 roku na Manhattanie relacjonował w TVN24 swoje przeżycia z tragicznego poranka. - Zawsze jak to widzę, to się trzęsę - mówi o zdjęciach samolotów wbijających się w wieże WTC.
Tuliński pracował w siedzibie jednego z największych amerykańskich banków po drugiej stronie ulicy przy której stał kompleks WTC. Kiedy wysiadał na stacji metra, nie miał pojęcia co się dzieje nad nim. Szybko zorientował się jednak, że coś jest zdecydowanie nie tak. Przez stację metra biegły w popłochu tłumy ludzi. Kiedy wyszedł na powierzchnię, nie mógł pojąć, co widzi. - Zobaczyłem pierwszą wieżę, była już w ogniu i w budynku była dziura, ale stwierdziłem, że to może być wypadek - relacjonował Tuliński. Długo nie mógł uwierzyć, że to jakaś zaplanowana akcja. Trudno było pojąć skalę zamachu. Dopiero później, gdy w WTC uderzył kolejny samolot i zaczęły spływać informacje o ataku na Pentagon oraz zaginięciu kolejnej maszyny przyszła myśl: "Wojna!". Tuliński opisywał swoje doświadczenia w TVN24 w 15 rocznicę ataków 11 września 2001 roku. Terroryści z Al-Kaidy porwali wówczas cztery samoloty pasażerskie i użyli ich do samobójczych ataków. Zginęło w nich łącznie 2977 osób, wieże WTC zawaliły się, jedno ze skrzydeł Pentagonu spłonęło a USA wkroczyły na ścieżkę "wojny z terrorem".
Posłuchaj całej relacji Tulińskiego w TVN24.
Autor: mk/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 2.0) | Robert