Pociąg witany kamieniami

Aktualizacja:

Najszybszy rosyjski pociąg, Sapsan, czyli sokół wędrowny, mknie z Moskwy do Petersburga wśród gradu kamieni. 700 km pokonuje w niecałe cztery godziny - to powód do dumy, więc skąd nienawiść? Dumni są ci, których stać na jazdę. Nienawidzą go ci, koło których przejeżdża.

Sapsan nie tylko wygląda imponująco, ale i ma imponujące osiągi. Pędzi z prędkością niemal 200 km na godzinę. Jednak ci, którzy mieszkają wzdłuż jego trasy wcale nie są zachwyceni.

- Z Sapsanem jest nam kiepsko. Zlikwidowano wiele pociągów osobowych. I o dzieci się boję, bo te pociągi są bardzo niebezpieczne. Lepiej, żeby ich nie było - mówi Nadia Aleksiejewa, która mieszka obok stacji Szliuz. Wtóruje jej Loma Sułtanow, mieszkaniec Spirowa. - To oczywiste, że ludzie są źli. Bogaci jeżdżą sobie wygodnymi i szybkimi pociągami, a my mamy wyłącznie problemy - mówi.

Ma jeszcze przyspieszyć

Sapsanem podróżują ci, którzy muszą dostać się w interesach z Moskwy do Petersburga albo z powrotem naprawdę szybko. Już wkrótce supernowoczesny pociąg ma jeszcze przyspieszyć i mknąć z prędkościami rzędu 250 km/h.

Ale wraz z prędkością rośnie też wściekłość przeciwników Saspan. I nie chodzi tylko o bezpieczeństwo czy hałas. Mieszkańcy miasteczek i wsi leżących na rasie pociągu skarżą się, że wielu miejscach zlikwidowano przejścia dla pieszych. Np. w Czuprianowce kierowcy tracą czasem półtorej godziny czekając na przejazd nawet kilku kolejnych pociągów. - Sapsan jest z 50 kilometrów stąd, a szlaban już zamykają. I nie przepuszczą ani straży pożarnej, ani pogotowia - mówi Wadim Kalikin, kierowca.

W gradzie kamieni

Ludzi drażni też to, że bilet na wyprodukowany w Niemczech superszybki pociąg kosztuje w przeliczeniu od 200 do 600 złotych. - Nie mam takich pieniędzy, dla mnie to astronomiczna suma. Moja emerytura jest mniejsza. Więc o tym, żeby się nim przejechać nawet nie mogę pomarzyć - narzeka Nikołaj Rusakow, emeryt, który mieszka obok stacji Sapsana.

Stąd częste ataki na pociągi. Przy pomocy kamieni. Dla Niny Samacewej to osobista tragedia. Jej syn jako pierwszy został oskarżony o taki atak. Chłopak siedzi w więzieniu. A matka przekonuje, że jest niewinny. - Czasami stoję na moście i patrzę. I rzeczywiście, pięknie jedzie. Ale tak szybko, że nie ma szans, by zdążyć się zamachnąć - mówi Samarcewa.

Ale władze narzekań ludu nie rozumieją. Obiecały w końcu unowocześnienie Rosji, a Sapsan jest symbolem tych zmian. - To nie Sapsan przeszkadza w ruchu, a nasze zaniedbanie i niezamożność. Drogi nie powinny krzyżować się z torami. Zwłaszcza jeśli to superszybka kolej - tłumaczy Władimir Jakunin, prezes Kolei Rosyjskich.

Źródło: Fakty TVN