Pociąg z 214 osobami na pokładzie wykoleił się i wpadł do rzeki w Kalifornii. Amerykańskie media podają, że skład uderzył w przewrócone na tory drzewo.
Straż pożarna z amerykańskiego hrabstwa Alameda, która prowadzi akcję podała, że wszyscy pasażerowie zostali bezpiecznie ewakuowani i są pod opieką ratowników medycznych. Rannych zostało 14 osób, 10 trafiło do szpitala. obrażenia czterech określane są jako ciężkie. Życiu żadnej z ofiar nic nie zagraża.
Do wypadku doszło w poniedziałek ok. godz. 8 wieczorem lokalnego czasu w pobliżu miasta Sunol, ok. 70 km na południowy zachód od San Francisco. Pociąg jechał z San Jose do Stockton.
Na zdjęciach widać, że jeden wagon do połowy leży zanurzony w wodzie.
Wagon w rzece
Szeryf hrabstwa Alameda sierżant Ray Kelly wyjaśnił, że w czasie ulewnych deszczów duże drzewo spadło na tory i spowodowało wykolejenie pociągu. Dodał, że "cudem" jest to, iż nikt nie zginął.
Steve Walker, przedstawiciel przewoźnika Altamont Corridor Express podał, że do rzeki Alameda Creek wpadł pierwszy wagon. Znajdowało się w nim sześcioro pasażerów i jeden pracownik.
Wykoleił się jeszcze jeden wagon, trzy pozostałe pozostały na torach.
Kalifornię nawiedziły ostatnio silne ulewy. W czasie wypadku także mocno padało.
Autor: pk//rzw / Źródło: CBS, Los Angeles Times