Premier Grecji Aleksis Cipras oskarżył w poniedziałek Skopje o haniebne zachowanie w niedzielę, kiedy macedońska policja użyła gazu łzawiącego i kul z kauczuku wobec kilkuset migrantów, którzy próbowali sforsować ogrodzenie na grecko-macedońskiej granicy.
Strona macedońska z kolei oskarża Ateny o całkowitą bierność greckiej policji na przejściu w Idomeni. "To wielki wstyd dla europejskiego społeczeństwa i kraju, który chce być jego częścią" - ocenił Cipras zachowanie macedońskiej policji. Macedonia kandyduje do członkostwa w Unii Europejskiej od 2005 roku. Grecki premier skrytykował użycie przez policję środków chemicznych i kul kauczukowych.
Kolejne zamieszki
W poniedziałek również doszło w Idomeni do zamieszek między grecką policją a migrantami, kiedy kilkudziesięciu z nich usiłowało przepchnąć wagon pociągu po torach wiodących do Macedonii. Mężczyźni na stopniach wagonu krzyczeli i machali greckimi i niemieckimi flagami, a inni podeszli z oliwnymi gałązkami w rękach do samej granicy, gdzie po drugiej stronie ogrodzenia z drutu żyletkowego stali macedońscy żołnierze. Napięcie trwało jednak krótko i nie przypominało incydentu z niedzieli, kiedy wiele osób zostało rannych. Ucierpiało wtedy co najmniej 260 migrantów; w poniedziałek dwóch rannych pozostawało jeszcze w szpitalu. Migranci zaczęli swoją akcję rano, kiedy po obozowisku rozeszły się informacje, że władze Macedonii zamierzają otworzyć granicę. Macedońska policja użyła gazu łzawiącego, żeby odeprzeć ok. 500 migrantów napierających na ogrodzenie rozległego prowizorycznego obozowiska w Idomeni, po greckiej stronie przejścia na granicy z Macedonią. Protestujący, którzy obrzucali macedońską policję kamieniami, nie zdołali się przez nie przedostać.
Utknęli w Grecji
Obecnie w Grecji przebywa ok. 50 tys. migrantów, w tym ok. 12 tys. w obozowisku w Idomeni, gdzie panują coraz gorsze warunki bytowe; obóz przygotowano początkowo na przyjęcie 2,5 tys. ludzi. Obozowisko powstało, gdy Macedonia i inne kraje tzw. bałkańskiego szlaku migracyjnego wprowadziły ograniczenia na swych granicach, przez co migranci chcący kontynuować podróż na północ i zachód Europy utknęli w Grecji. Wielkie zaniepokojenie niedzielnym incydentem na granicy w Idomeni wyraził wysoki komisarz ONZ do spraw uchodźców, nie wspominając jednak o kulach z kauczuku. Komisarz oraz Komisja Europejska wyrazili nadzieję, że migranci z Idomeni zostaną umieszczeni w lepiej zorganizowanych obozach w Grecji, a w końcu skorzystają z systemu relokacji w państwach europejskich. Ateny i Skopje zgadzają się co do jednej sprawy: są oburzone na rozpowszechnianie fałszywych pogłosek, które doprowadziły do ataku na granicę.
Autor: /ja / Źródło: PAP