Duża szwedzka sieć aptek Apoteket znalazła się w trudnej sytuacji po tym, jak została oskarżona o dyskryminację, ponieważ oferuje tylko plastry w standardowym kolorze "cielistym". Właściciele kajają się i zapewniają, że postarają się zapewnić ich szerszy wybór w ciemniejszych odcieniach, odpowiadający kolorowi skóry imigrantów.
Afera wybuchła na początku tygodnia, gdy blogerka Paula Dahlberg zaatakowała sieć aptek w wywiadzie dla radia państwowego. Kobieta jest z pochodzenia Kolumbijką i została zaadoptowana przez szwedzką parę. Prowadzi blog Vardagsrasismen, co oznacza „Codzienny rasizm”. Kobieta stwierdziła, że jednym z przejawów owego codziennego rasizmu, z którym muszą się spotykać osoby nie będące rdzennymi Szwedami, to właśnie plastry w aptekach. Jej zdaniem fakt, że wszystkie są jasne, jest przejawem "dyskryminacji rasowej" wobec osób o ciemniejszej karnacji. Oskarżona sieć aptek szybko zareagowała i już zapewnia, że dołoży wszelkich starań, aby poszerzyć swoją ofertę. Mają być plastry czarne i w ciemnych odcieniach. Co więcej, przedstawiciele firmy utrzymują, że noszono się z takim zamiarem dużo wcześniej, zanim Dahlberg wygłosiła swoją krytykę. Rzeczniczka Apoteket przyznała, że cała sprawa jest „niecodzienna”. - Nie słyszałam, żeby coś takiego działo się w jakimś innym kraju - stwierdziła Eva Fernvall. Sprawa plastrów jest jednym z przejawów zaostrzającej się debaty nad imigracją w Szwecji. Do tego nordyckiego kraju napływa więcej obcokrajowców niż jakiegokolwiek innego w UE, biorąc pod uwagę proporcję ich liczby do liczny rdzennej ludności. Efektem tego są rosnące napięcia. Nacjonalistyczna partia Szwedzcy Demokraci dostała w ostatnich wyborach niemal 13 procent głosów.
Autor: mk/ja / Źródło: thelocal.se