Antykremlowski aktywista Wierziłow wypisany ze szpitala


Antykremlowski aktywista związany z punkrockową grupą Pussy Riot, Piotr Wierziłow, którego 15 września hospitalizowano w Berlinie z objawami zatrucia, został wypisany ze szpitala - podała w środę klinika uniwersytecka Charite, podkreślając, że jego stan zdrowia znacznie się poprawił.

Agencja informacyjna dpa pisze, powołując się na przyjaciółkę Wierziłowa, że zamierza on powrócić do Rosji, ale że przedtem chce przez tydzień wypocząć.

Nagłe pogorszenie stanu zdrowia

Wierziłow, który ma również obywatelstwo kanadyjskie, zachorował w Moskwie zaraz po wzięciu udziału w rozprawie sądowej dotyczącej niedawnego aresztowania dwóch sympatyków Pussy Riot. Hospitalizowano go tam 11 września, a 13 września trafił na reanimację oddziału toksykologicznego.

"Ważne było, aby został jak najszybciej hospitalizowany poza Rosją" - mówił niemieckiemu dziennikowi "Bild" Jaka Bizilj, szef niemieckiej organizacji pozarządowej obrońców praw człowieka Cinema for Peace, która od lat wspiera Pussy Riot i która zorganizowała przewiezienie Wierziłowa z Moskwy.

Do szpitala aktywista trafił, gdy najpierw zaczął tracić wzrok, potem mowę i równowagę.

Nieznana substancja

18 września lekarze zajmujący się Wierziłowem orzekli, że został on poddany działaniu substancji atakującej układ nerwowy, ale że jego życie nie jest zagrożone. Przeprowadzono badania toksykologiczne, ale nie ustalono jednak dotąd, jaka konkretnie była to substancja - poinformował szef kliniki Charite, profesor Karl Max Einhaeupl.

We wtorek niezależna "Nowaja Gazieta" poinformowała, że Wierziłow w dniu hospitalizacji 11 września miał otrzymać raport zagranicznych ekspertów dotyczący zabójstwa w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA) trzech rosyjskich dziennikarzy, którzy przygotowywali materiał o najemnikach z Rosji w RŚA.

Powołująca się na dwa dobrze poinformowane źródła "Nowaja Gazieta" napisała, że Wierziłow uczestniczył w badaniu przyczyn śmierci rosyjskich dziennikarzy; co więcej, znalazł w tym celu zagranicznych specjalistów, pracujących w regionie, gdzie zginęli dziennikarze, i pieniądze na opłacenie ich usług.

Autor: asty//now / Źródło: PAP