- To pasmo niekompetencji, łamania prawa, nieprzestrzegania podstawowych standardów szkoleniowych, dobrej praktyki morskiej - tak zachowanie Francesco Schettino ocenia polski kapitan Józef Franciszek Wójcik. Jego zdaniem na Costa Concordii, wbrew twierdzeniom Włocha, musiały znajdować się mapy z naniesionymi skałami, na które wpadł statek.
Costa Concordia w piątek uderzyła w skały niedaleko włoskiej wysypy Gilgio w Toskanii. Statek przewrócił się. Śmierć poniosło 11 osób, a ok. 20 uznawanych jest za zaginionych. Kapitan Francesco Schettino uciekł z tonącego wycieczkowca. Włoch tłumaczył, że opuścił statek bo "poślizgnął się i wpadł do szalupy ratunkowej".
"Sytuacja skandaliczna"
Kapitan Józef Franciszek Wójcik, który pływał na statkach pasażerskich, jak i towarowych, również w pobliżu Gilgio, nie wierzy w jakiekolwiek tłumaczenia włoskiego kapitana.
- Absolutnie nie daję wiary. Mało tego, jak popatrzymy na wszystkie poczynania kapitana, poczynając od wyjścia z portu w Rzymie do feralnego wejścia na skały, to praktycznie rzecz biorąc, jest to pasmo niekompetencji, łamania prawa, nieprzestrzegania podstawowych standardów szkoleniowych, dobrej praktyki morskiej - mówił na antenie TVN24.
- To, że kapitan opuszcza statek, gdy trwa akcja ratunkowa, to jest sytuacja skandaliczna - dodał.
To jest Europa, to nie jest Antarktyda, to nie jest Grenlandia, tam te głębokości są doskonale znane i na wszystkich mapach włoskich muszą być i na pewno są. kpt. Józef Franciszek Wójcik
"To jest Europa, nie Antarktyda"
Wójcik za nieprawdziwe uznaje m.in. twierdzenia Schettino, według których na mapach nie były zaznaczone skały, o które rozbiła się Costa Concordia. - Na mapach generalnych tych skał może nie być, ale to jest statek włoski, po banderą włoską, na włoskich wodach. Oni musieli mieć te mapy. Jeżeli ich nie mieli, to nie mogli tak blisko podejść - wyjaśnił. I zaznaczył: - To jest Europa, to nie jest Antarktyda, to nie jest Grenlandia, te głębokości są doskonale znane i na wszystkich mapach włoskich muszą być i na pewno są.
Kapitan wątpi również w słowa Schettino, który broni się i mówi, że uratował setki istnień, bo tak manewrował statkiem, by osiadł na mniejszej głębokości niż 70 metrów, jak najbliżej brzegu. - Na 70 metrach statek nie uległby zderzeniu z dnem. Zanurzenie statku Concordii to 8,5 metra - zauważył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24