Jan Paweł II w ciągu prawie 27 lat pontyfikatu odbył 104 zagraniczne podróże, odwiedził wszystkie kontynenty. Ze słowami Ewangelii osobiście docierał do geograficznie i kulturowo najodleglejszych od Watykanu zakątków świata. I chociaż już jego poprzednik Paweł VI zaczął odbywać dalekie podróże, to Jan Paweł II poprzez tak liczne pielgrzymki nadał swemu pontyfikatowi nowy wymiar duszpasterski.
Pierwszą podróż zagraniczną Jan Paweł II odbył pod koniec stycznia 1979 r. do Meksyku. To wtedy przyjęła się praktyka zaimprowizowanych rozmów i konferencji prasowych papieża na pokładzie "volo papale", samolotu papieskiego.
104 - pielgrzymki zagraniczne 135 - odwiedzone kraje 2382 - wygłoszone przemówienia 543 dni - czas pielgrzymowania 1 162 615 - przebyte kilometry Papieskie pielgrzymki zagraniczne w liczbach
Od autodromu do placu corridy
Liczba wiernych chcących wysłuchac Jana Pawła II była często tak duża, że problemem było znalezienie odpowiednio dużych miejsc na msze papieskie. Podczas czwartej (z pięciu) pielgrzymki do Meksyku, w stolicy tego kraju na mszę przyszło półtora miliona Meksykanów. Pomieścił ich z trudem jeden z największych autodromów świata.
Msze papieskie odbywały się z reguły na wielkich otwartych przestrzeniach. Podczas wizyty papieża na portugalskim Archipelagu Azorów, mszę na wyspie Terceira Jan Paweł II celebrował przy ołtarzu urządzonym w bardzo niezwykłym miejscu, jedynym które spełniało warunki - było obszerne i bezpieczne: na miejscowym placu corridy.
W świecie islamu i w Ziemi Świętej
Dialog z dwoma monoteistycznymi religiami światowymi był jednym z priorytetów całego pontyfikatu. Podczas wizyty w Tunisie nieliczni chrześcijanie na spotkaniu z papieżem dosłownie zginęli rozproszeni w tłumie wyznawców Islamu.
Podczas wizyty w Ziemi Świętej papież powtarzał, że "nie wolno zabijać w imię Boga". - Żadna grupa nie powinna uważać się za wyższą ponad inne, ponieważ wszystkie narody są jednakowe - miał odwagę powiedzieć w Sudanie, gdzie obowiązywało islamskie prawo szariatu, zabraniające wyznawania innych religii, niż muzułmańska.
Nie wszędzie witali go z otwartymi rękami
Podróże papieża, głoszącego jedność chrześcijan i miłość bliźniego ponad podziałami narodowymi, społecznymi i religijnymi nie były jednym nieustającym pochodem przez świat wśród okrzyków "Kochamy cię!" i "Niech żyje!". Nie wszędzie też pozwolono mu pojechać - najlepszym przykładem jest Rosja.
W listopadzie 1999 w Tbilisi papieża, wyczerpanego długą podróżą i wizytą w Indiach, powitał mroźny wiatr. Synod prawosławny, podporządkowany Patriarchatowi Moskiewskiemu, wezwał wiernych, aby nie uczestniczyli w powitaniu "rzymskiego papieża" i nie szli na papieską mszę.
W marcu 1983 r., podczas swej 17. podróży zagranicznej, jednej z najdłuższych - w ciągu dziewięciu dni odwiedził 8 krajów Ameryki Środkowej - papież aż trzykrotnie spotkał się z aroganckimi demonstracjami siły ze strony panującej władzy. Z prośbą o przebaczenie win
Do najbardziej przejmujących scen opisywanych przez dziennikarzy, którzy towarzyszyli papieżowi w jego pielgrzymkach należą momenty, w których Jan Paweł II zwracał się w imieniu Kościoła z prośbą o przebaczenie win.
Podczas podróży do Czech, w Ołomuńcu, papież ogłosił świętym Jana Sarkandra, księdza zabitego przez protestantów. Nawiązując do złożonej i poplątanej historii reformacji i kontrreformacji, podczas mszy kanonizacyjnej zwrócił się także o przebaczenie do protestantów, którzy cierpieli prześladowania na tych ziemiach. - Ja, papież Kościoła rzymskiego - powiedział Jan Paweł II - w imieniu wszystkich katolików proszę również o przebaczenie za winy popełnione wobec nie-katolików".
W Senegalu przepraszał za "straszliwy, przewrotny proceder uprawiany przez tych, którzy w ciągu wieków skazywali na niewolnictwo braci i siostry z czarnej Afryki".
Przepraszał też za nadużycia "popełnione przez te pięćset lat" wobec Indian i ludzi o czarnej skórze podczas ewangelizacji Ameryki.
Przejmujące pożegnania
Z pożegnań papieża w pamięci wielu towarzyszących mu dziennikarzy szczególnie utkwiły zapewne dwa.
Pierwsze, gdy dosłownie cała niewielka Kostaryka pozdrawiała przed zachodem słońca odlatujący samolot papieski słonecznymi "zajączkami" puszczanymi z tysięcy luster i lusterek, z którymi ludzie weszli na górskie zbocza.
I drugie z Caracas, skąd papież odlatywał wieczorem. Z pokładu samolotu widać było niezwykły spektakl: na dole chwiały się na leciutkim wierze płomyki świec zapalonych przez dziesiątki tysięcy ludzi.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN, fot. EPA