Oskarżenia o tortury szkodzą Wielkiej Brytanii


Oskarżenie pod adresem brytyjskich tajnych służb, które miały uczestniczyć w torturach podejrzanych, podważyły międzynarodową pozycję Wielkiej Brytanii - przyznał brytyjski szef MSZ William Hague. Zastrzegł jednocześnie, że tajnym służbom należy zapewnić niezbędną dyskrecję.

Według fragmentów środowego wystąpienia Hague'a podczas spotkania w Foreign Office, uzyskanych z wyprzedzeniem przez agencję Reutera, minister oczekuje, że wzmocnienie zewnętrznego nadzoru tajnych służb oraz dochodzenie w sprawie nadużyć przyczyni się do "zamknięcia tego etapu".

Kluczowa dyskrecja

Hague, który nadzoruje brytyjski wywiad MI6 (Secret Intelligence Service) i GCHQ (podsłuch), podkreśla, że zapewnienie dyskrecji jest kluczowe przy "niebezpiecznej pracy" pracowników tajnych służb.

- Wielu agentów i informatorów ryzykuje życie, niektórzy je tracą, żeby przekazać nam niezwykle ważne dla naszego bezpieczeństwa informacje. Mamy obowiązek ich chronić - dodaje.

W przemówieniu Hague podkreśla, że praca wywiadowcza jest konfrontowana z "niektórymi najtrudniejszymi etycznymi i prawnymi kwestiami". - Niektóre z nich dotyczą właściwego wykorzystania informacji wywiadowczych dla podejmowania i usprawiedliwiania decyzji w polityce zagranicznej - najbardziej kontrowersyjny przykład, czyli wojna w Iraku, jest obecnie przedmiotem dochodzenia - argumentuje brytyjski minister.

Cień rzucony na Brytyjczyków

Hague przyznał jednocześnie, że Wielka Brytania była oskarżona o udział w transporcie osób podejrzanych o terroryzm, "prowadzącym do tortur". - Ujawnienie tych zarzutów podważyło pozycję Wielkiej Brytanii w świecie jako kraju, który przestrzega międzynarodowego prawa i gardzi stosowaniem tortur - mówi Hague.

Niezależne dochodzenie ogłoszone w lipcu 2010 roku przez premiera Davida Camerona zajmie się zarzutami sformułowanymi przez kilku Brytyjczyków z pakistańskimi korzeniami, którzy twierdzą, że byli w Pakistanie poddawani torturom przy udziale przedstawicieli brytyjskiej administracji.

Źródło: PAP