Biuro wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka (OHCHR) apeluje do Ankary o śledztwo w sprawie zabójstw Kurdów, w tym szefowej partii Przyszłość Syrii. Ostrzega także Turcję, że może być oskarżona o zbrodnie wojenne w Syrii. O tureckiej ofensywie rozmawiali we wtorek brytyjski premier Boris Johnson i szef NATO Jens Stoltenberg, którzy "jasno stwierdzili, że obecna operacja musi się zakończyć".
Rzecznik OHCHR Rupert Colville powiedział, że dwa nagrania wideo, które szybko rozprzestrzeniły się w internecie, pokazują rebeliantów syryjskiej opozycji, wspieranej teraz przez Turcję, strzelających do osób zatrzymanych na autostradzie łączącej Manbidż z miastem Al-Hasaka. Sfilmowane egzekucje odbyły się w sobotę. Zabito wtedy dziewięciu kurdyjskich cywili, w tym 35-letnią sekretarz generalną kurdyjskiej partii Przyszłość Syrii Hewrin Chalaf. - Zgodnie z międzynarodowym prawem (...) zbiorowe egzekucje (...) mogą zostać uznane za zbrodnie wojenne - podkreślił Colville. - Turcja może zostać uznana za państwo odpowiedzialne za pogwałcenia (praw człowieka) tak długo, jak w praktyce kontroluje te grupy (sojusznicze) lub operacje, podczas których do tego doszło - wyjaśnił. Zapowiedział też, że śledczy ONZ, zajmujący się zbrodniami wojennymi, będą badać wszystkie takie przypadki. Przypomniał, że podczas ostrzału konwoju w Syrii zginęło czterech cywili, w tym dwóch dziennikarzy. Colville poinformował też, że OHCHR udokumentowało liczne ofiary wśród kurdyjskiej ludności cywilnej, spowodowane nalotami, ostrzałem artyleryjskim i ogniem snajperów.
Zastrzeleni po wyjściu z samochodu
Departament Stanu USA ogłosił już w niedzielę, że jest "głęboko zaniepokojony" informacjami o dokonaniu przez wspieranych przez Turcję syryjskich rebeliantów egzekucji dziewięciu kurdyjskich cywili, w tym Hewrin Chalaf.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka jako pierwsze podało dzień wcześniej, że Chalaf i jej kierowca zostali rozstrzelani po wyjściu z samochodu, który zatrzymali "wspierani przez Turcję najemnicy" w pobliżu leżącego przy granicy z Syrią miasta Tel Abjad. Rebelianci z syryjskich formacji opozycyjnych, które walczyły wcześniej przeciw siłom wiernym prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi, są szkoleni i finansowani przez Ankarę i obecnie walczą u boku tureckich wojsk z Kurdami.
Turecka ofensywa
Turcja prowadzi operację wojskową przeciw kurdyjskim milicjom Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) na północnym wschodzie Syrii. Ankara uważa je za terrorystów, jednak stanowią one trzon Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu tak zwanego Państwa Islamskiego w Syrii. SDF kontrolują obecnie większość północnych terenów tego kraju.
Ofensywa turecka ruszyła 9 października po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii.
Johnson i Stoltenberg: turecka operacja musi się zakończyć
We wtorek o tureckiej ofensywie rozmawiali w Londynie premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson i sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
- Premier i sekretarz generalny wyrazili głębokie zaniepokojenie sytuacją w północno-wschodniej Syrii. Obaj przywódcy podkreślili znaczenie Turcji jako sojusznika w NATO i uznali rolę, jaką odegrała we wsparciu dla uchodźców w syryjskim konflikcie, ale jasno stwierdzili, że obecna operacja turecka musi się zakończyć - oświadczyła rzeczniczka Downing Street po spotkaniu.
Autor: kg / Źródło: PAP