Dwuletnia Brianna Florer z Oklahomy przez kilka dni nie czuła się dobrze, a gdy trafiła na salę operacyjną, było już za późno. Dziewczynka zmarła tuż po Bożym Narodzeniu. Okazało się, że połknęła malutką okrągłą baterię, która doprowadziła do tragedii. Więcej na ten temat w poniedziałek w programie "Polska i świat" o godzinie 21.30 na antenie TVN24.
Dziadek dziewczynki relacjonował w rozmowie z "The Oklahoman", że Brianna nie czuła się dobrze od kilku dni. Wymiotowała i lekko gorączkowała. Gdy w sobotę 26 grudnia 2-latka zrobiła się sina i zaczęła wymiotować krwią, rodzice wezwali pogotowie.
Brianna została zabrana do szpitala w Tulsie i natychmiast trafiła na salę operacyjną. Lekarzom nie udało się jednak powstrzymać krwotoku i uratować dziewczynki. W czasie prześwietlenia okazało się, że 2-latka połknęła małą okrągłą baterię, która doprowadziła do tragedii.
- W jednej chwili wszystko było dobrze, a w kolejnej już nie żyła. Nie mamy pojęcia, kiedy połknęła tę baterię - mówił dziadek Brianny. Lekarze twierdzą, że dziewczynka mogła ją połknąć nawet sześć dni przed śmiercią.
Groźne baterie
Rodzina dwulatki ostrzega teraz wszystkich przed przechowywaniem w domu podobnych baterii.
Dokładna przyczyna śmierci dziewczynki zostanie ustalona w czasie autopsji. Jej wyniki będą znane za kilka miesięcy. Jak podaje National Capitol Poison Center, pomiędzy 2005 a 2014 rokiem w całych Stanach Zjednoczonych odnotowano 11 940 przypadków połknięcia baterii przez dzieci poniżej szóstego roku życia. Nie wszystkie takie wypadki kończą się jednak zgonem. U 101 osób wywołało jednak poważne problemy medyczne. Zmarło 15 dzieci.
Autor: kg//gak / Źródło: Oklahoman, Tulsa World
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, Twitter