Ponad 50 godzin walki z żywiołem i własnymi słabościami, ponad 80 kilometrów pokonanych wpław. Poparzona przez meduzy 62-letnia Amerykanka Diana Nyad przerwała próbę dopłynięcia wpław z Kuby na Florydę, ale i tak może być z siebie dumna.
- Człowiek zdobył już wszystkie górskie szczyty i przeszedł wszystkie pustynie. Ale tej części oceanu, bez klatki chroniącej przed rekinami, nie pokonał jeszcze żaden pływak - powiedziała przed wyruszeniem w samotną podróż Diana Nyad.
Parzące meduzy nie do pokonania
Meduzy jedynie otarły się o ciało pływaczki. Jednak poparzenia były tak silne, że uniemożliwiły dalsze pływanie. - Dwa pierwsze poparzenia przez meduzy poczułam na wargach. Z początku było to jak muśnięcie włosem. Potem zamieniło się w ogień i zimne dreszcze - mówiła Amerykanka po wyjściu z wody.
- Robiłam co mogłam, żeby nie tracić sił, żeby mój organizm się nie wycieńczył - dodała.
Znowu bez zwycięstwa
Nyad po raz pierwszy o próbie pokonania tej części oceanu myślała w latach 70. Teraz było to już czwarte podejście pływaczki.
W zeszłym roku musiała przerwać próbę, ponieważ kilkakrotnie została pogryziona przez żeglarzy portugalskich – czyli lokalne meduzy. Tym razem Amerykanka miała na sobie specjalny kostium ochronny. Ale i to nie pomogło.
Autor: zś//gak / Źródło: TVN24, Reuters