Ofensywa na Froncie Północnym. Żelazna Brygada zatrzyma Rosjan?


Środa rozpoczęła się w Donbasie od zmasowanego ostrzału pozycji ukraińskich pod Mariupolem. To może być kolejny odcinek frontu, na którym ruszy ofensywa rebeliantów. Od wtorku najcięższe walki toczą się jednak na północy, na zachód od Ługańska. Tutaj Ukraińcy muszą bronić się przed atakami także regularnej armii rosyjskiej. Analiza sytuacji w Donbasie w ciągu ostatniej doby.

Sytuacja w strefie operacji antyterrostycznej (ATO) jest "złożona" - mówił we wtorek wieczorem Andrij Łysenko. A jeśli rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony używa takiego określenia, to znaczy, że sytuacja jest z punktu widzenia Kijowa bardzo groźna. W działania zbrojne znów - po bardzo długie przerwie - otwarcie zaangażowały się regularne wojska rosyjskie i efekt już widać. Tam gdzie mają nacierać na Ukraińców, czyli na Trasie Bachmuckiej (obwód ługański), siły ATO są w poważnych opałach.

W związku z sytuacją w Donbasie wizytę w Szwajcarii przerwał prezydent Petro Poroszenko. W środę w strefie ATO ma się też pojawić sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandr Turczynow. Jest już tam od wtorku, jeśli wierzyć resortowi obrony, od dawna mocno krytykowany naczelnik Sztabu Generalnego gen. Wiktor Mużenko - na miejscu dowodzi oddziałami ukraińskimi.

Niepokojąca stała się też ogólna sytuacja strategiczna Ukrainy w związku z doniesieniami zza jej zachodniej granicy. Ogłoszenie akurat teraz ćwiczeń przez stacjonujących w Naddniestrzu Rosjan ma odciągnąć część uwagi i sił ukraińskich od Donbasu. Służba prasowa rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego podała we wtorek wieczorem, że "około 400 żołnierzy Operacyjnej Grupy Wojsk przystąpiło do ćwiczeń mających na celu sprawdzenie umiejętności współdziałania pododdziałów". W ćwiczenia zaangażowanych zostało ponad 30 sztuk pojazdów bojowych. Rosjanie mają szczególny nacisk położyć na przygotowanie do działań bojowych w składzie małych grup taktycznych.

Sytuacja na froncie w ciągu tygodnia wróciła do punktu wyjścia. Najpierw to rebelianci nasilili ostrzał artyleryjski i przypuścili szturm na lotnisko w Doniecku. Kilkudniowe walki dały im tylko część tego rejonu, a w nocy z soboty na niedzielę kontratak ukraiński nie tylko pozbawił ich najświeższych zdobyczy, ale też wyrzucił na pozycje, które zajmowali parę miesięcy temu. Kijów skończył z taktyką ograniczonego odpowiadania na ataki wroga i nasilił ogień artylerii także w innych punktach frontu, co mogło być gdzieniegdzie zaskoczeniem dla rebeliantów. Największe straty ogień artylerii ukraińskiej zadać miał w rejonie lotniska, Gorłówki, Komskomolskiego i Wołnowachy. W ciągu ostatniego tygodnia zginęło ok. 300 rebeliantów - poinformował we wtorek doradca szefa MSW Anton Heraszczenko.

Regularne wojsko Rosji wraca do gry

Od wtorku to jednak znów rebelianci mają inicjatywę, zmuszając przeciwnika do obrony atakami w określonych punktach frontu. Przejście do natarcia ma niewątpliwie związek z pojawieniem się na polu walki regularnych sił rosyjskich.

Do niedawna ci rosyjscy żołnierze, którzy byli w Donbasie, stacjonowali w głębi obszaru kontrolowanego przez rebeliantów, poza zasięgiem ukraińskiej artylerii. Teraz zostali rzuceni do walki, ale co więcej, do Donbasu wkraczają kolejne kolumny wojskowe.

Doradca szefa MSW Ukrainy Zorian Szkirjak oświadczył we wtorek, że obecnie w rejonie granicy skoncentrowanych jest ponad 50 tys. żołnierzy rosyjskich. Są to dane zdecydowanie przesadzone, co nie zmienia faktu, że w bezpośrednim sąsiedztwie Donbasu Rosja ma wystarczająco dużo wojska, by w razie potrzeby przesądzić losy kampanii. Choć jest mało prawdopodobne, by decydowała się na przerzut wojska na dużą skalę. Raczej będziemy w najbliższych dniach świadkami marszu kolejnych kolumn w stronę frontu. We wtorek w komentarzu dla "The Daily Beast" znany rosyjski politolog, bliski Kremlowi Siergiej Markow powiedział, że "pewne rosyjskie siły mogą być zaangażowane, aby pomóc armii Noworosji w przypadku, jeśli siły ukraińskie dozbroją się i zaczną atakować".

Okoliczni mieszkańcy, ale też rosyjscy żołnierze w sieciach społecznościowych, odnotowują wzmożony ruch w rejonie wojskowych obozów w obwodzie rostowskim. Kierowcy nagrali kolumnę ok. 30 czołgów i transporterów jadącą w stronę granicy z Ukrainą (na Amwrosijewkę), prawdopodobnie z dużego obozu wojskowego w Gołowince. Prawdopodobnie to jedna z trzech taktycznych grup zmechanizowanych, o których marszu ku granicy mówił we wtorek ukraiński wywiad. Tą widziano właśnie w rejonie Kujbyszewa, co oznacza, że porusza się drogą na Amwrosijewkę w obwodzie donieckim. Druga grupa była widziana w rejonie Matwiejew Kurhanu - co oznacza kierunek na Sniżne i Szachtarsk w obwodzie donieckim. Trzecia podąża z Kamieńska Szachtyńskiego przez graniczny Donieck do Krasnodonu w obwodzie ługańskim.

Wcześniej we wtorek władze ukraińskie podały, że granicę już przekroczyły dwie rosyjskie BTG (grupy taktyczne w sile batalionu). BTG formuje się na bazie pułku lub batalionu (rzadziej dywizji czy brygady), a jej liczebność na ogół odpowiada liczebności batalionu: 450-500 żołnierzy i oficerów. Choć rzecznik RBNiO Andrij Łysenko mówił w tym akurat wypadku o łącznie ok. 700 Rosjanach. Według niego obie grupy przekroczyły granicę w obwodzie ługańskim. Przynajmniej część z tych oddziałów już od wtorku bierze udział w ciężkich walkach na Trasie Bachmuckiej.

Front Północny

To odcinek linii rozdzielającej strony konfliktu, biegnący od granicy ukraińsko-rosyjskiej na wschodzie po tzw. przyczółek debalcewski na zachodzie. Przebiega na północ od Ługańska i Stachanowa. W centralnej części Frontu Północnego toczą się od wtorku najcięższe walki w Donbasie.

We wtorek rano artyleria rebeliantów rozpoczęła ciężki ostrzał pozycji ATO w rejonie miejscowości: Krymskoje, Nowotoszkiwka, Niżnieje, Sczastje. Pod osłoną ognia przesunęły się w tę stronę oddziały rebelianckie z rejonu Ałczewska, głównie Kozacy (z kierunku południowo-zachodniego). Z kolei od wschodu, przez Krasnodon w rejon Ługańska przerzucono dwie grupy taktyczne w sile kompanii armii rosyjskiej. Każda z nich to do 20 transporterów opancerzonych BMP-97 (Wystrieł), do 10 innych transporterów, 6 czołgów - informował ukraiński analityk Dmytro Tymczuk (należy też pamiętać, że jest deputowanym frakcji Poroszenki).

Po południu, ok. godz. 16 czasu lokalnego ruszyło natarcie piechoty wspieranej przez czołgi. Rebelianci i Rosjanie atakują wzdłuż Trasy Bachmuckiej, drogi biegnącej wzdłuż linii frontu, którą Ukraińcy w ostatnich miesiącach dość solidnie ufortyfikowali. Jak precyzował we wtorek wieczorem Łysenko, przeciwnik atakuje "między Zimogorjem a Słowianoserbskiem".

Pierwsza fala uderzenia poszła na umocnione punkty nr 29 (koło wsi Żełobok) i nr 31 (koło miejscowości Krymskoje). Najpierw pojawiły się informacje, że rebelianci przerwali front i opanowali porzucony przez Ukraińców punkt nr 31, po czym natychmiast skoncentrowali się na walce o punkt nr 29, gdzie miały wycofać się siły ATO. Wieczorem Kijów poinformował, że ten odwrót to "planowane przegrupowanie" i że wojsko przeszło do kontrataku, odbijając częściowo utracone pozycje.

Dowódca ochotniczego batalionu Donbas Semen Semenczenko donosił, że w walkach o punkty nr 29. i 31. zginął jeden, a rannych zostało siedmiu Ukraińców. Punkt nr 31 został praktycznie zniszczony, a we wsi Żełobok w pobliżu 29. punktu wywiad namierzył żołnierzy rosyjskich. Także rzecznik RBNiO Łysenko twierdzi, że pozycje ukraińskie w rejonie wsi Krymskoje (punkt nr 31) atakuje regularne wojsko rosyjskie.

Z nieoficjalnych doniesień wynika, że w tym rejonie walczą żołnierze 20. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej z Wołgogradu. Tyle że trafili na godnego przeciwnika - zaprawioną w bojach 24. Brygadę Zmechanizowaną ze Lwowa, nie bez powodu nazywaną Żelazną Brygadą. Ukraińcy musieli odpierać ataki znacznej liczby czołgów, gdy we wtorek wieczorem przeciwnik zaatakował dwa kolejne umocnione punkty: nr 28 i nr 37.

Bitwa na Trasie Bachmuckiej wciąż trwa. Toczą się zacięte walki w rejonie umocnionego punktu nr 31. Rebelianci podciągnęli znaczną ilość artylerii (nawet 25 sztuk, w tym głównie haubice 122 mm D-30 i Grady). W tę stronę zmierza rosyjska kolumna pancerna od Ługańska (jedna z dwóch BTG, które już we wtorek przekroczyły granicę). Niewykluczone, że także w ten właśnie rejon walk ściągnięta zostanie grupa z Kamieńska Szachtyńskiego, o której mówił Łysenko.

Front Zachodni

To odcinek linii rozdzielającej strony konfliktu biegnący od "przyczółka debalcewskiego" na północnym wschodzie po Oleniwkę i Dokuczajewsk na południe od Doniecka. Przebiega na północ i zachód od Gorłówki, przez przedmieścia Doniecka, po czym skręca na południe i ciągnie się wzdłuż północnego odcinka drogi H20 łączącej Donieck z Mariupolem.

Cały czas toczą się walki na obrzeżach lotniska. Oddział "Giwiego" wziął do niewoli ośmiu Ukraińców w rejonie lotniska. Ukraińcy wpadli do niewoli, gdy oddział kilkudziesięciu desantowców wyruszył na pomoc obrońcom lotniska. Część z nich zgubiła się w bardzo gęstej mgle i zamiast dotrzeć do pozycji "cyborgów" wpadła wprost na rebeliantów. Rosyjskie media donoszą, że wśród jeńców jest ukraiński pułkownik.

Rebelianci ostrzeliwują ukraińskie pozycje w rejonie lotniska oraz wsi Pieski, Opytnoje i Awdiejewka. Artyleria ATO odpowiada koncentracją ognia na rejonie Spartaka, uniemożliwiając w ten sposób przegrupowanie i odbudowę grupy bojowej rebeliantów, która aż do soboty szturmowała lotnisko. Pieski od ponad doby są nieustannie atakowane przez rebeliantów, którzy zajęli już niemal połowę wsi. Siły ATO ostrzeliwują napastników z dział i moździerzy. Nieoficjalne informacje mówią o dużych stratach po obu stronach. Do Awdiejewki rebelianci wkroczyli jeszcze w poniedziałek wieczorem, ale nie mogli zająć centrum i ostatecznie okopali się na przedmieściach.

Intensywna wymiana ognia artylerii w rejonie Gorłówki. W ciągu ostatniej doby było w mieście dużo zniszczeń. Ukraińcy ostrzeliwują rejon Gorłówki, który stał się ostatnio głównym zapleczem zaopatrzeniowo-remontowym dla sił walczących w Doniecku.

We wtorek po południu rebelianci zaczęli zaganiać cywilów w Doniecku do piwnic i schronów, strasząc nalotem ukraińskim. Tyle że Kijów lotnictwa w rejonie walk w Donbasie nie używa. Straszenie mieszkańców Doniecka nalotami Ukraińców sugerować może coś wręcz przeciwnego - użycie lotnictwa przez rebeliantów, czyli Rosjan. Wśród rebeliantów w Doniecku chodzą słuchy o szykowanym "kontruderzeniu" - twierdzi Tymczuk. W dzielnicy Pietrowskiej pojawiła się dodatkowa grupa artylerii. W rejonie poddonieckiej Marinki odnotowano obecność baterii dział samobieżnych (pięć sztuk działa typu Goździk) i moździerzy kalibru 120 mm. W dzielnicy Kujbyszewskiej przemieszczała się grupa 6 transporterów opancerzonych i 3 czołgów, zaś do pobliskiej wsi Wiesełoje przerzucono grupę 10 pojazdów, w tym 4 czołgów.

Front Południowy

Po stosunkowo spokojnym wtorku w środę od rana rebelianci zwiększyli ostrzał artyleryjski w rejonie Mariupola. Ostrzelane zostały pozycje ukraińskie w rejonie miejscowości Tałakowka i Pawłopol. Pod Mariupolem rebelianci ostrzelali też z wielkokalibrowej artylerii wieś Sartana. Pociski uszkodziły 43 budynki. Ogień artyleryjski ma być osłoną dla przegrupowania sił rebeliantów w kierunku Mariupola z północy, od Starobieszewa przez Telmanowo.

Na odcinkach frontu Granitnoje-Telmanowo i Dokuczajewsk-Jelenowka rebelianci wymieniają swoje oddziały na świeże. Między Telmanowem a Granitnoje działa co najmniej jedna grupa taktyczna w sile kompanii (RTG). W pobliżu Dokuczajewska działa kombinowana taktyczna grupa batalionowa sformowana z resztek formacji Kalmius, Bastion i rosyjskich najemników.

Ostatnie ruchy sił rebeliantów i informacje o pojawieniu się w rejonie Telmanowa regularnych sił rosyjskich sugeruje przygotowania do dużego uderzenia właśnie na tym odcinku frontu. Znaczące jest, że we wtorek doszło do sabotażu na linii kolejowej - wysadzono most łączący obwód zaporoski z Mariupolem i Wołnowachą. Do ataku doszło niedaleko stacji Rozowka. Mariupol został w ten sposób pozbawiony kolejowej łączności z resztą kraju.

Wieczorem zastępca szefa SBU Wiktor Jagun powiedział w telewizji Kanał 5, że jego służba ma dowody na to, że za zamachami i aktami sabotażu stoją rosyjskie służby. Dodał, że tak samo to one stały za tragicznymi wydarzeniami w maju 2014 w Odessie. Szef obwodowej administracji w Charkowie Ihor Bałuta ogłosił we wtorek, że w mieście zneutralizowano antyukraińską organizację Eksodus. Wcześniej w ciągu dnia SBU dokonała serii zatrzymań i rewizji.

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: