Wielbiony przez Chorwatów, znienawidzony przez Serbów. Skazany za zbrodnie wojenne, a potem uniewinniony. Dziś, gdy Chorwacja weszła do UE, chce pokazać innym weteranom, jak odnaleźć się w nowych czasach. A przy okazji spełnia swoje dziecięce marzenia. Generał Ante Gotovina właśnie został rybakiem i do połowów tuńczyka będzie dostawał od Brukseli dopłaty.
"Nadciąga nowa, gospodarcza burza", zachwyca się, skierowany do chorwackich kombatantów wojny na Bałkanach, magazyn "Branitelj" ("Obrońca"). Określenie "burza" nie jest tu przypadkowe, podobnie jak uśmiechnięta postać na okładce. To gen. Ante Gotovina. Uśmiecha się nie tylko dlatego, że jest wolnym człowiekiem. W głowie ma bowiem plan, z którego być może skorzysta wielu innych weteranów wojennych z lat 1992-95. Pomysł Gotoviny może pomóc uporać się z jednym z poważnych problemów współczesnej Chorwacji, od lipca 2013 r. członka UE.
To niewielki kraj, przez kryzys gospodarczy przeszedł z trudem i ma teraz duże problemy z wydolnością systemu emerytalnego. Po odzyskaniu niepodległości rządzący uhonorowali uczestników wojny 1992-1995, przyznając im specjalne dożywotnie emerytury. Ale w ten sposób pozbawili gospodarkę kraju kilkudziesięciu tysięcy zdrowych mężczyzn w wieku produkcyjnym. Dziś są oni dużym obciążeniem dla budżetu. Zamiast dokładać się do wzrostu gospodarczego, bez pracy pozostaje nawet 60 tys. kombatantów. Wielu z nich walczyło pod dowództwem Gotoviny w 1995 r. z Serbami.
"Burza"
Gdy w 1991 r. rozpadała się Jugosławia, Serbowie zajęli część republiki chorwackiej - zdominowane przez serbską ludność Krajinę i Wschodnią Slawonię. Chorwaci cierpliwie czekali na dogodny moment, żeby je odbić. 4 sierpnia 1995 r. ruszyła największa operacja lądowa w Europie od zakończenia II wojny światowej.
Podczas akcji "Burza" w ciągu czterech dni chorwackie oddziały zajęły Kraijnę i Wschodnią Slawonię. Niemal wszystkich Serbów - 200 tys. - zmuszono do ucieczki lub potem wysiedlono. Zwycięską operacją dowodził m.in. gen. Ante Gotovina, okrzyknięty przez rodaków bohaterem narodowym.
Gdy w 1996 r. chciał wrócić do cywila, nie pozwolił mu na to ówczesny prezydent Chorwacji Franjo Tudźman: "Ante, ojczyzna ciebie potrzebuje" - powiedział, Gotovina pozostał więc postacią publiczną. Aż rozpętała się burza. Sądzonymi za zbrodnie wojenne przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii byli przez lata głównie generałowie serbscy. W czasie procesów setki świadków i oskarżonych potwierdzały jednak udział żołnierzy Gotoviny w pogromach wsi i miasteczek w Krajinie. Gdy prokurator Carla Del Ponte zaczęła się zajmować aktywniej i tym fragmentem wojen bałkańskich, Gotovina zniknął. Był 2001 r. Dla wielu ucieczka generała była potwierdzeniem winy. Wystawiono list gończy.
Kara i uniewinnienie
Poszukiwania Gotoviny trwały ponad cztery lat. Wpadł przez przypadek, w grudniu 2005, w niewielkim miasteczku na Wyspach Kanaryjskich. Przeszedł ulicę na czerwonym świetle, policja chciała mu więc wystawić mandat i tak doszło do zatrzymania oskarżonego o zbrodnie wojenne wojskowego.
Po ponad dwóch latach przetrzymywania go w areszcie, w marcu 2008 r. w Hadze rozpoczął się jego proces. 15 kwietnia 2011 roku Gotovinę skazano na 24 lata więzienia, uznając go winnym prześladowań, wydawania rozkazów, które doprowadziły do morderstw, grabieży, okrutnego traktowania i uczestniczenia w machinie prześladowczej wymierzonej w serbskich obywateli Republiki Chorwackiej. Oddalono zaś zarzut odpowiedzialności za masowe deportacje.
Władze państwowe przez całe lata poszukiwań i w czasie procesu w Hadze oficjalnie dystansowały się od Gotoviny, a nawet potępiły zbrodnie popełnione przez jego żołnierzy na Serbach. W 2012 r. klimat polityczny wokół Chorwacji zaczął się jednak zmieniać. Wiadomo było, że wkrótce wejdzie ona do UE. Strona serbska twierdzi do dziś, że dlatego ponownie i tak wnikliwie zajęto się działalnością Gotoviny w czasie wojny, gdy przed Trybunałem pojawiła się do rozpatrzenia apelacja dotycząca generała. Apelacja zakończyła się dla generała sukcesem - został uniewinniony, a 16 listopada 2012 w Zagrzebiu witało go kilkadziesiąt tysięcy uradowanych Chorwatów.
Generał i jego morze
Teraz, po latach spędzonych w ukryciu a potem w więzieniu, Ante Gotovina otwiera nowy rozdział w życiu. Jak piszą autorzy wspomnianego tekstu w magazynie "Branitelj", wszystko zaczęło się jeszcze, gdy generał siedział za kratami. W jego celi pojawił się stary przyjaciel Misza Mandić. Mandić, który znał się z wojskowym całe życie, po wojnie sam założył przedsiębiorstwo rybackie o nazwie Jadran tuna (Adriatycki tuńczyk). Po 16 latach wrócił i zaproponował Gotovinie spółkę, tłumacząc, że przecież "od zawsze obaj tego chcieli".
Generał się zgodził i gdy wrócił do kraju obaj panowie przygotowali plan biznesowy. Najpierw znaleźli rybaków chętnych do odstąpienia im kwot połowowych. Potem, wiedząc że będą mieli na czym zarabiać, poszli do kilku banków. Dostali dwa wielkie kredyty na kwotę ok. 23 mln kun (ok. 14 mln zł). Kupili stary kuter, zaczęli się rozglądać za kolejnym, a także za sprzętem rybackim. Zatrudnili 22 osoby, a to dopiero początek. "Branitelj" opisuje tę historię z zachwytem - a że czytają go głównie weterani - być może przykład ich idola przekona wielu z nich do Unii Europejskiej i zachęci do otwierania własnego biznesu.
W pewnym sensie generał Ante Gotovina może być symbolem współczesnej Chorwacji. Walki z Serbami, oskarżenia o zbrodnie wojenne, Trybunał w Hadze, wreszcie członkostwo w UE. Przez lata jego losy były dla wielu rodaków argumentem przeciwko integracji z Zachodem ścigającym ich bohatera. Dziś Gotovina może przysłużyć się umocnieniu miejsca Chorwacji w zjednoczonej Europie. W Europie, gdzie możliwe jest, że człowiek swego czasu oskarżany a nawet skazany za zbrodnie wojenne, teraz skorzysta z dobrodziejstw Wspólnoty.
Autor: Adam Sobolewski//gak / Źródło: tvn24.pl