"Oburzeni" nie kończą swoich protestów i na dziś zapowiadają kolejne demonstracje. Tymczasem szef Komisji Europejskiej zgłasza nowy pomysł na walkę z kryzysem. Chodzi o kary dla nieuczciwych bankierów i sankcje za spekulacje. Ekonomiści patrzą na zapowiedzi z Brukseli ostrożnie, pytają o narzędzia prawne i boją się, że hasło "karanie spekulantów" to jedynie populistyczny chwyt.
Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso w wywiadzie dla francuskiej gazety "Le Parisien" zapowiedział, że przedstawi propozycję odpowiedzialności karnej dla nieuczciwych bankierów. Jego zdaniem na rynkach finansowych dochodzi do spekulacji, które są jedną z przyczyn obecnego kryzysu.
Barroso zapowiedział wprowadzenie regulacji ograniczających takie praktyki. Ci, którzy je złamią, będą podlegać karom.
Populistyczne hasła?
Polski minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski deklaruje pełną otwartość i zaangażowanie w prace nad propozycją szefa Komisji Europejskiej. Ale, jak zaznacza, najpierw chce poznać szczegóły tego projektu. Bo już sam pomysł budzi kontrowersje. Ekonomiści podchodzą do niego bardzo sceptycznie.
- Jeśli ktoś zakłada, że strefa euro może się rozpaść, to sprzedaje euro i kupuje dolary. Czy to spekulacja czy racjonalne zachowanie? Mam czasami wrażenie, że politycy europejscy nie do końca rozumieją, na czym polega gospodarka i zgłaszają populistyczne pomysły - uważa Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Nie przerywają protestów
Tymczasem w Europie, Kanadzie i USA trwają protesty tysięcy "oburzonych" - głównie młodych ludzi zatrudnionych w sektorze prywatnym, którzy domagają się ukarania bankierów odpowiedzialnych za wybuch światowego kryzysu. Demonstracje zaczęły się od nowojorskiej Wall Street, przeniosły się m.in. do Chicago, Toronto, Rzymu, Madrytu i Barcelony.
W poniedziałek ruch "oburzonych", który w sobotę zorganizował demonstracje w wielu miastach na całym świecie, zamierza kontynuować akcje protestu przede wszystkim w Wielkiej Brytanii (Londyn), Niemczech (Frankfurt) i Holandii (Amsterdam).
Czy sytuacja znów wymknie się spod kontroli tak, jak to było w Rzymie? W sobotnich starciach, w jakie przekształciła się z winy chuliganów manifestacja "oburzonych", rannych zostało tam 135 osób. Obrażenia odniosło 105 policjantów i karabinierów oraz 30 demonstrantów. Dwanaście osób zatrzymano.
Niedziela minęła w Rzymie pod znakiem wielkich porządków po gwałtownych zamieszkach oraz w atmosferze gorącej dyskusji nad niespotykaną skalą tych starć. Straty szacowane są na miliony euro. W rejonie Lateranu doszło do profanacji Kościoła, co potępił Watykan.
Źródło: TVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN/fot.PAP/EPA