Francuskie władze nagrodziły medalami za odwagę trzech Amerykanów i dwóch Brytyjczyków, którzy obezwładnili napastnika z pociągu Amsterdam - Paryż. Agencja AP powołując się na swoje źródła poinformowała, że mężczyzna miał przebywać wcześniej w Syrii.
Pociąg jechał z Amsterdamu do Paryża. Do ataku doszło, kiedy skład przejeżdżał przez terytorium Belgii. Sprawca został obezwładniony przez pasażerów i przekazany policji na dworcu w Arras w płn. Francji, 185 km od Paryża. Śledztwo wszczął wydział antyterrorystyczny paryskiej prokuratury.
Nadal pojawiają się sprzeczne informacje co do liczby rannych w ataku w pociągu do Paryża. Reuters pisze o trzech osobach poszkodowanych, a AP o dwóch. Obie agencje są zgodne, że jednym z poszkodowanych jest Amerykanin Spencer Stone, który wraz z dwójką rodaków obezwładnił napastnika. Stone i jego dwaj koledzy Alek Skarlatos i Anthony Sadler zareagowali jako pierwsi. Później dołączyło do nich dwóch Brytyjczyków. Stone i Skarlatos to żołnierze amerykańskiej armii.
- Myślę, że to Spencer jest prawdziwym bohaterem, on jako pierwszy rzucił się na niego (napastnika - red.). On został ranny, my jesteśmy cali. Jest naszym przyjacielem, kiedy zobaczyliśmy, że ruszył to poszliśmy za nim. Gdyby nie on, wielu ludzi by zginęło. To była szalona sytuacja - relacjonował Sadler.
- Spojrzałem na przyjaciela i powiedziałem: ruszamy! Spencer dobiegł do napastnika pierwszy i chwycił go za szyję. Ja odebrałem mu pistolet i wyrzuciłem - powiedział Skarlatos.
W czasie szamotaniny z napastnikiem Stone został raniony kilka razy nożem. - Napastnik zranił Spencera. Bardzo krwawił. Bałem się, że się wykrwawi, jeśli szybko nie trafi do szpitala - stwierdził Sadler.
Medale za odwagę
W sobotę mer miasta Arras przyznał trzem Amerykanom i dwóm Brytyjczykom medale za odwagę.
Szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve na konferencji prasowej oświadczył, że Amerykanie zachowali się "szczególnie odważnie i pokazali dzielność w niezmiernie trudnych okolicznościach".
W piątek prezydent Barack Obama pogratulował im odwagi. "Prezydent wyraził głęboką wdzięczność dla odwagi i szybkiej orientacji pasażerów, w tym członków sił zbrojnych USA, którzy z poświęceniem obezwładnili napastnika. Jest oczywiste, że ich heroiczne działania prawdopodobnie zapobiegły o wiele gorszej tragedii" - głosi oświadczenie Białego Domu.
Kim był napastnik?
Anonimowy członek hiszpańskich służb antyterrorystycznych powiedział agencji Associated Press, że napastnik był wcześniej w Syrii. Do 2014 r. miał mieszkać w Hiszpanii. Rozmówca AP podkreślił, że mężczyzna następnie przeprowadził się do Francji i to skąd podróżował do Syrii.
Po zatrzymaniu w mieście Arras został przewieziony w inne miejsce, gdzie poddawany jest przesłuchaniu. Agencja Reutera ustaliła, że do pociągu wsiadł w Brukseli. Uzbrojony miał być w AK-47 oraz noże.
Tymczasem francuski minister spraw zagranicznych Bernard Cazeneuve powiedział, że podejrzany może być 26-letnim Marokańczykiem, o którym hiszpańskie władze donosiły wcześniej, iż mógł mieć powiązania z muzułmańskimi ruchami radykalnymi. Jednocześnie szef MSW w Paryżu zaznaczył w sobotę, że na chwilę obecną nie można mieć całkowitej pewności co do jego tożsamości.
- Jeżeli jednak potwierdzimy tożsamość, którą nam podał, będzie ona identyczna z danymi 26-letniego mężczyzny narodowości marokańskiej, o którym hiszpańskie władze informowały nasze służby wywiadowcze w lutym 2014 roku, w związku z jego powiązaniami z radykalnymi ruchami islamistycznymi - mówił Cazeneuve.
Autor: kło//gak / Źródło: PAP, Reuters, BBC News