Obama uniknął HIV

Aktualizacja:

Mężczyzna, który wysłał do Baracka Obamy list mający zawierać plamy krwi z wirusem HIV został aresztowany. FBI zatrzymała mieszkańca Chicago miesiąc temu, ale dopiero w piątek poinformowały o tym amerykańskie media. Chciał zaszkodzić prezydentowi USA, czy tylko zwrócić na siebie uwagę?

W tygodniach poprzedzających inaugurację Obamy Saad Hussein, etiopski uchodźca wysłał kopertę zaadresowaną Barack Obama do rządu stanu Illinois w Springfield. Zawierała ona m.in. bilet na przemówienie Obamy w chicagowskim Grant Park i krwawe plamy. Jak się później okazało, była to krew zainfekowana wirusem HIV.

Zatrzymany, dwudziestokilkuletni mężczyzna, brał zdaniem FBI leki psychotropowe i pociął sobie palce żyletką, by skroplić list swoją krwią.

Wielbiciel, czy niedoszły zabójca?

Hussein powiedział FBI, że w rzeczywistości podziwia Obamę, a ten desperacki krok to prośba o pomoc. W czym? Tego nie ujawniono. Mężczyzna przyznał też, że miał nadzieję na otrzymanie zaproszenia na ceremonię zaprzysiężenia prezydenta w Waszyngtonie.

Jak ujawnia telewizja Fox News, dokument sporządzony w tej sprawie nie odpowiada na pytanie, czy list wysłany do Obamy mógł zarazić HIV osobę, która miała z nim styczność. Według amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorób (CDC), HIV rozprzestrzenia się tylko przez kontakt seksualny z zarażoną osobą, korzystanie z tej samej igły z osobą zarażoną i przez transfuzję zarażonej krwi.

"Allah Akbar" w Chicago

Hussein nie pierwszy raz miał problemy z prawem. W 2006 roku został aresztowany za wywołanie pożaru na ruchliwym skrzyżowaniu w Chicago. Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, wymachiwał koreańską flagą krzycząc "Allah Akbar". Trafił na oddział psychiatryczny w szpitalu. Teraz też ma przejść szczegółowe badania psychiatryczne. Hussein został aresztowany, ale nie postawiono mu jeszcze zarzutów.

Źródło: FOX News