Obama szuka poparcia dla aborcji

Aktualizacja:

Prezydent USA Barack Obama chciałby liberalnego Sądu Najwyższego. W związku z planowaną nominacją jednego z dziewięciu sędziów SN dał do zrozumienia, że istotnym czynnikiem przy wyborze będzie stosunek do aborcji.

- Częścią tego, co promują wartości naszej konstytucji, jest to, że ludzie mają zapewnioną ochronę swej prywatności, w tym integralności swojego ciała, i kobiety nie są tu wyjątkiem - mówił podczas spotkania z Senatorami na Kapitolu.

Częścią tego, co promują wartości naszej konstytucji, jest to, że ludzie mają zapewnioną ochronę swej prywatności, w tym integralności swojego ciała, i kobiety nie są tu wyjątkiem Barrack Obama

Prezydent USA spotkał się z członkami komisji, która będzie zatwierdzać nominacje jego kandydata do Sądu Najwyższego. Podczas spotkania Obama zasygnalizował, że jego wybór padnie na liberalnego sędziego i że będzie przy tym brał pod uwagę jego stosunek do aborcji.

Utrzymać status quo

Wybór nowego sędziego stał się konieczny po tym, jak sędzia John Paul Stevens zapowiedział, że w lecie przechodzi na emeryturę. Członkostwo w składzie Sądu Najwyższego jest dożywotnie. Stevens ma 90 lat i jest uważany za liberalnego sędziego.

Komentatorzy oczekują, że Obama zgłosi na to stanowisko kogoś o podobnych poglądach politycznych. Tym samym w 9-osobowej ławie sędziowskiej SN utrzymana zostanie względna równowaga pomiędzy sędziami o liberalnym i konserwatywnym nastawieniu.

W gestii amerykańskiego Sądu Najwyższego leżą rozstrzygnięcia o zgodności z konstytucją ustaw i orzeczeń sądów niższej instancji. Łączy on więc funkcje, które w Polsce pełnią osobno Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny. Oprócz urzędu prezydenta jest najbardziej poważaną instytucją w USA.

Źródło: PAP