Obama musiał przespać się z decyzją o ataku


Amerykanie, poza atakiem sił specjalnych na fortecę, w której znajdował się Osama bin Laden, brali pod uwagę także inne scenariusze zabicia terrorysty. Brano pod uwagę nalot, bądź wstrzymanie się z decyzją o natychmiastowym ataku. Do ostatniej chwili nikt nie miał bowiem pewności, czy w kompleksie niedaleko Islamabadu rzeczywiście przebywa najgroźniejszy terrorysta świata.

Informacje, że Osama znajduje się w Abbotabad, docierały do przedstawicieli USA już od sierpnia 2010, jednak dopiero w marcu tego roku urzędnicy nabrali wystarczającej pewności, że bin Laden przebywa w swojej rezydencji

- W sierpniu zeszłego roku, po latach żmudnej pracy naszego wywiadu, dostałem wiadomość o możliwości dojścia do bin Ladena. To było dalekie od pewności i potrzeba było wielu miesięcy, żeby wprowadzić ten plan w życie. Wielokrotnie spotykałem się z naszym zespołem do spraw bezpieczeństwa, żeby uzyskać więcej informacji o szansie odkrycia kryjówki bin Ladena znajdującej się głęboko w Pakistanie - mówił w niedzielę wieczorem czasu lokalnego (w poniedziałek nad ranem czasu polskiego) podczas przemówienia do prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama.

Tajne spotkania, doradcy Obamy podzieleni

Fortecę w Abbotabad przez długi czas obserwowali analitycy amerykańskiego wywiadu. Doszli do wniosku, że należy ona do kogoś nie posiadającego widocznego źródła dochodu. Zauważyli również mieszkającą tam rodzinę, i mężczyznę, który nigdy nie opuszcza kompleksu - wynika z relacji przedstawiciela rządu.

Przez wiele miesięcy nikt nie był jednak pewien, kim są ci ludzie. Rodzina wydawała się pasować do tej bin Ladena, jednakże cały czas, niemal do samego finału akcji, nikt z administracji Obamy łącznie z nim samym, nie miał całkowitej pewności.

Dyskusje nad tym, co zrobić, trwały tygodnie, spotkania na ich temat były trzymane w ścisłej tajemnicy. Jak wynika z relacji anonimowego wysokiego przedstawiciela administracji Obamy, na którego powołuje się agencja Reutera, do przełomowego zebrania doszło w czwartek wieczorem 28 kwietnia w ultra-bezpiecznym gabinecie zwanym Situation Room - centrum dowodzenia w zachodnim skrzydle Białego Domu. Spotkanie trwało dwa godziny.

Rozważano trzy możliwe scenariusze. Poza tym, który został zrealizowany, brano pod uwagę także dwa inne: nalot, bądź wstrzymanie się z decyzją do czasu, gdy zostaną zebrane informacje dające większą pewność, że w twierdzy rzeczywiście znajduje się lider Al-Kaidy.

Zebrani dyskutowali też o plusach i minusach ataku małej, elitarnej jednostki amerykańskich sił. Podczas spotkania doradcy Obamy podzielili się. Prezydent zdecydował nie podejmować od razu ostatecznej decyzji, postanowił się z nią przespać.

"Macie zielone światło"

W piątek rano, tuż przed wyjazdem na tereny poszkodowane przez tornado w Alabamie, Obama przekazał doradcom, że opowiada się za natychmiastowym atakiem. - "Macie zielone światło" - powiedział prezydent i nakazał przeprowadzenie operacji, w której zginął mózg zamachów 11 września 2001 roku.

Według źródła agencji Reutera, na decyzję o natychmiastowym ataku wpłynął fakt, że osoba uważana za bin Ladena zawsze pozostawała w fortecy. Obama wraz ze współpracownikami bali się też przedłużać podjęcie działań. Bali się bowiem, że dojdzie do przecieku, a ich cel ucieknie.

Nie bez znaczenia było również to, że elitarny oddział US Navy Seal zdążył przeprowadzić serię prób operacji, po których jego dowódca stwierdził, że są gotowi do akcji.

"Mamy go, chłopaki"

W niedzielę po południu, Obama zwołał spotkanie w Białym Domu, podczas którego na żywo obserwowano rozgrywające się w Pakistanie wydarzenia. Obecni byli na nim, poza Obamą, sekretarz stanu Hilary Clinton, sekretarz obrony Robert Gates, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Tom Donilon oraz doradca ds. walki z terroryzmem John Brennan. Jak relacjonuje urzędnik, podczas spotkania panował nastrój "napięcia" i "lęku".

Gdy przyszła informacja o powodzeniu akcji, Obama powiedział: "Mamy go, chłopaki" - opowiada urzędnik.

CZYTAJ RAPORT: OSAMA BIN LADEN NIE ŻYJE tvn24.pl/osama KIM BYŁ NAJWIĘKSZY WRÓG AMERYKI?

TUTAJ ZGINĄŁ

CZY ŚMIERĆ BIN LADENA PRZYSPIESZY WYJŚCIE Z AFGANISTANU? ANALIZA TVN24.PL

Źródło: Reuters