Obama: Egipt już nie jest sojusznikiem, ale nie jest też wrogiem


- Nie uważamy już Egiptu za sprzymierzeńca, lecz nie uważamy go też za wroga - stwierdził w wywiadzie Barack Obama. Amerkański prezydent po raz pierwszy tak dobitnie przyznał, że po rewolucji - trwający dekady sojusz Waszyngtonu i Kairu - rozpadł się.

W wywiadzie dla amerykańskiej hiszpańskojęzycznej telewizji Telemundo Obama powiedział, że Egipt to - jak się wyraził - "nowy rząd, który próbuje znaleźć swą drogę".

Koniec jedności

Stwierdzenie Obamy, że Egipt nie jest ani sojusznikiem, ani wrogiem, jest pierwszym tak dobitnym oznajmieniem, że trwający trzy dekady ścisły sojusz Waszyngtonu i Kairu przestał funkcjonować.

Od podpisania pokoju w Camp David w 1978 roku, który zakończył okres wojen arabsko-izraelskich, USA traktowały Egipt jako jeden z filarów pokoju na Bliskim Wschodzie. Egipskie wojsko przez lata mogło korzystać z wydatnej pomocy finansowej Waszyngtonu, liczącej miliardy dolarów rocznie.

Trudne relacje

W wywiadzie Obama odpowiadał też na pytania odnośnie stosunku władz USA do zamieszek pod ambasadą w Kairze. Prezydent ostrzegł, że jeśli rząd egipski podejmuje działania świadczące o tym, iż "nie bierze za nie odpowiedzialności", wówczas "powstanie wielki problem".

W związku z atakiem na konsulat USA w Bengazi w Libii i antyamerykańskimi protestami w Kairze Obama rozmawiał w środę wieczorem z przywódcami obu krajów o wzmocnieniu współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa.

Podczas rozmowy telefonicznej prezydent Egiptu Mohammed Mursi zapewnił, że jego kraj "będzie respektował zobowiązania do zapewnienia bezpieczeństwa amerykańskiemu personelowi" - poinformował Biały Dom. Obama powiedział Mursiemu, że "odrzuca wszelkie próby oczerniania islamu", ale jednocześnie podkreślił, że "nigdy nie będzie usprawiedliwienia dla przemocy wobec niewinnych i dla działań, które zagrażają amerykańskiemu personelowi dyplomatycznemu i placówkom" - poinformował Biały Dom. W ostatnich dniach dwukrotnie doszło do demonstracji przed ambasadą amerykańską w Kairze, wywołanych powstałym w USA filmem obrażającym - według muzułmanów - proroka Mahometa. Ten sam film był powodem ataku w Bengazi.

Autor: mk//kdj / Źródło: PAP, Reuters

Raporty: