Socjaldemokratyczna SPD, Zieloni i liberalna FDP, po tygodniach negocjacji w sprawie umowy koalicyjnej nowego rządu Niemiec, doszły do porozumienia w tej kwestii. Nowym kanclerzem ma zostać Olaf Scholz.
W środę odbyła się ostatnia sesja głównej rundy negocjacyjnej z udziałem trzech stron uczestniczących w tworzeniu koalicji rządowej w Niemczech. SPD, Zieloni i FDP porozumiały się w sprawie umowy koalicyjnej dla nowego rządu federalnego pod przewodnictwem kanclerza Olafa Scholza.
Przez ponad miesiąc prawie 300 polityków-ekspertów negocjowało kwestie umowy w najdrobniejszych szczegółach. Umowa koalicyjna, która została zawarta, liczy 177 stron.
W tygodniu rozpoczynającym się 6 grudnia obecny wicekanclerz Olaf Scholz (SPD) ma zostać wybrany na szefa rządu federalnego - podała telewizja ARD.
Konsultacje między socjaldemokratami, Zielonymi i liberałami na temat utworzenia rządu rozpoczęły się 21 października.
Dopiero we wtorek przywódcy partyjni i sekretarze generalni tych trzech ugrupowań osiągnęli porozumienie w budzącej kontrowersje kwestii ochrony klimatu.
We wrześniowych wyborach do Bundestagu zwyciężyła SPD.
Wraz z utworzeniem nowego rządu federalnego skończą się po 16 latach rządy kanclerz Angeli Merkel, która nie wystartowała w wyborach 26 września.
"Koalicja równych sobie"
Podczas konferencji prasowej przywódców partii jako pierwszy zabrał głos przyszły kanclerz Niemiec Olaf Scholz z SPD. Nie rozpoczął on jednak swojego wystąpienia od kwestii umowy koalicyjnej, lecz od tematu koronawirusa w Niemczech. Oświadczył, że nowy rząd chce powołać stały sztab kryzysowy i grupę ekspertów. Przyszły kanclerz podkreślił też, że należy przyspieszyć kampanię szczepień, w tym szczepień przypominających.
Jak podaje agencja Reutera, Scholz przekazał podczas konferencji, że nowy rząd chce robić "większe postępy". - Będziemy masowo inwestować w nasz kraj, by utrzymać go w czołówce światowej - mówił.
Przyszły kanclerz podziękował partnerom za "intensywną, ale przede wszystkim pełną zaufania" współpracę podczas tygodni negocjacji koalicyjnych. Według Scholza wszystkie trzy strony prowadziły rozmowy z wielkim zaangażowaniem "kierując się wolą modernizacji i postępu kraju".
Partie chcą stworzyć "koalicję równych sobie", w której wszyscy partnerzy mogą wnieść swój wkład dla dobra kraju. Celem nie jest "polityka najmniejszego wspólnego mianownika, ale wielkiego efektu", powiedział podczas konferencji prasowej Olaf Scholz.
Lider Partii Zielonych i ewentualny przyszły wicekanclerz Niemiec Robert Habeck mówił podczas konferencji prasowej w Berlinie w kontekście umowy koalicyjnej o "dokumencie odwagi", który powinien być wzorem dla Niemiec, które "po prostu działają". Podkreślił, że "modernizacja kraju w czasie kryzysu oznacza wielki wysiłek".
Lider liberalnej partii FDP Christian Lindner przekazał, że rozmowy koalicyjne "były tyleż kontrowersyjne, co dyskretne". - Nieraz godzinami zmagaliśmy się z pojedynczymi zdaniami. SPD i Zieloni mieli silnych negocjatorów i dobre argumenty i mogą być dumni z wyniku - mówił.
- Mamy niezwykle ambitne plany. I dlatego odczuwamy pokorę wobec wymiaru tego, czego się podjęliśmy. Ta pokora jest wskazana w obliczu wyzwań - powiedział Lindner. Przedstawiciel FDP wyraził przekonanie, że Olaf Scholz będzie "silnym kanclerzem Republiki Federalnej Niemiec".
Podczas konferencji zabrała głos także Annalena Baerbock z Partii Zielonych, która powiedziała, że umowa koalicyjna toruje Niemcom drogę do neutralności klimatycznej, jako pierwszemu z wielkich krajów uprzemysłowionych, który tego dokona. Jej zdaniem jest to cel, który przewija się przez cały traktat.
Źródło: PAP