Stolica świata zamilkła. Tysiące ludzi w Strefie Zero, miliony w Ameryce i setki milionów na całym świecie czterema minutami ciszy uczciły pamięć ofiar zamachów z 11-go września.
Cztery minuty ciszy - pierwsza za uderzenie samolotu w wieżę północną, druga w południową, trzecia za upadek tej drugiej i czwarta, kiedy runął budynek północny, a Ameryka i cały świat znalazły się w nowej rzeczywistości - w erze po 11. września.
Główne uroczystości upamiętniające zamachy odbywają się oczywiście tam, gdzie rana zadana przez terrorystów do dzisiaj się nie zabliźniła: w Strefie Zero. W miejscu, w którym stały obydwa budynki Światowego Centrum Handlu.
Zebrali się tam dzisiaj ci, którzy sześć lat temu trzymali na barkach ciężar odpowiedzialności za rzuconą na kolana Amerykę. Prezydent George W. Bush, który w czasie pierwszego ataku czytał bajki dzieciom w przedszkolu, Rudi Giulani - ówczesny burmistrz Nowego Jorku, który potem nazywany był burmistrzem Stanów Zjednoczonych, a przede wszystkim ocaleni z ataków i bliscy ofiar, strażacy, ratujący uwięzionych, policjanci, służby medyczne, mieszkańcy miasta.
Nie zabrakło oczywiście i obecnego burmistrza Wielkiego Jabłka - Michaela Bloomberga. - Minęło sześć lat, a nasze miejsce wciąż jest przy was - przywitał zgromadzone rodziny ofiar. Piąty rok z rzędu, ich imiona i nazwiska zabrzmiały w Strefie Zero. Ich wyczytywanie zajmie około czterech godzin.
W zamachach na World Trade Center zginęło 2750 osób. Tego samego dnia, dwa kolejne porwane samoloty poleciały dalej - na południe i zachód. Jeden z nich za cel obrał sobie Pentagon, drugi - rozbił się w Pennsylwanii. Łącznie, w zamachach z 11. września 2001 roku zginęły 2993 osoby, w tym 13 zamachowców.
Po atakach, Ameryka poprzysięgła zemstę. Administracja prezydenta, zdominowana przez neokonserwatystów z grupy tzw. "jastrzębi" z Paulem Wolfowitzem i Donaldem Rumsfeldem na czele, opracowała plan ofensywy na terrorystyczne zaplecze na Bliskim Wschodzie i w Azji, a sam Bush ogłosił "Wojnę z terroryzmem". Jeszcze w 2001 roku USA zaatakowały Afganistan, uważany za wylęgarnię zamachowców-samobójców. W marcu 2003 zaczęła się ofensywa w Iraku. Konsekwencje ataków z 11. września widoczne będą jeszcze długo w Nowym Jorku, z Stanach Zjednoczonych i na całym Świecie.
ŁUD
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: aptn