Norweski minister spraw zagranicznych Borge Brende poinformował, że jego kraj odrzucił apel USA o pomoc w składowaniu i niszczeniu syryjskiej broni chemicznej. Rząd w Oslo tłumaczy, że nie dysponuje środkami do przeprowadzenia takiej operacji.
Brende podkreślił, że nie ma możliwości, by Norwegia spełniła amerykańską prośbę i sprostała wyznaczonym terminom utylizacji syryjskiej broni chemicznej do połowy 2014 roku. W związku z tym dalsza dyskusja na temat składowania i niszczenia tej broni na terenie Norwegii nie ma sensu - podsumował szef dyplomacji. Poinformował także, że stanowisko Oslo w tej sprawie zostało przekazane USA i zaakceptowane przez Waszyngton.
Minister Brende wyliczył, że jego kraj nie posiada odpowiedniego portu do przyjęcia tak niebezpiecznego ładunku, jak broń chemiczna, nie dysponuje także odpowiednim miejscem do składowania chemicznych odpadów. Dodał, że USA szukają teraz innych rozwiązań, ale nie ujawnił żadnych szczegółów. W środę Brende informował, że Norwegia została poproszona przez USA o pomoc w niszczeniu syryjskiego arsenału broni chemicznej. Władze w Oslo podkreślały wtedy, że rozważą amerykańską propozycję. Zastrzegły jednak, że mogą pomóc tylko w niszczeniu komponentów chemicznych wchodzących w skład broni. - Stworzyliśmy grupę ekspertów, która w najbliższych dniach przeanalizuje możliwość przeprowadzenia takiej operacji w Norwegii - mówił w środę Brende. Eksperci szacują, że Syria ma ponad 1000 ton broni chemicznej, w tym 300 ton gazu musztardowego i sarinu oraz drażniący układ krwionośny i nerwowy gaz bojowy VX. Prezydent Baszar el-Asad zgodził się zniszczyć broń chemiczną w ramach rosyjsko-amerykańskiego porozumienia, mającego zapobiec uderzeniu militarnemu USA na cele reżimu syryjskiego.
Autor: mtom / Źródło: PAP