Holowany przez trzy statki pomocnicze wycieczkowiec Viking Sky wpłynął w niedzielę po południu do portu w Molde. Jednostka w sobotę uległa awarii napędu przy zachodnim wybrzeżu Norwegii.
Statek wycieczkowy Viking Sky z ponad 1300 osobami na pokładzie w sobotę po awarii czterech silników zaczął dryfować w pobliżu zachodniego wybrzeża Norwegii.
Po dramatycznej akcji ratunkowej i ewakuacji niemal 500 pasażerów w niedzielę po południu jednostka odholowana została do portu w Molde.
"Wielu ludzi zaangażowało się w pomoc pasażerom statku"
W Molde czekały na pasażerów ekipy ratunkowe i policja.
- Na miejscu są także psycholodzy i psychiatrzy, ponieważ część z tych osób wykazuje problemy związane z traumą, którą przeżyli - relacjonowała na antenie TVN24 Dorota Leśkiewicz, Polka mieszkająca w Norwegii.
Dodała, że okoliczni mieszkańcy natychmiast włączyli się do akcji pomocy pasażerom. - Pojawiły się osoby z kocami, z ciepłą żywnością, z odzieżą dla osób, które będą w potrzebie - mówiła.
- Wielu ludzi zaangażowało się w pomoc pasażerom statku. Mamy lekarzy, policjantów. Mamy też do dyspozycji wielu ratowników i wolontariuszy, którzy pomagają w dostarczaniu jedzenia i ubrań oraz opiekują się pasażerami, gdy ci dotrą już na ląd. Byliśmy tam na miejscu. Widzieliśmy, jak lądował helikopter z 20 uratowanymi osobami. To był niesamowity widok. Załoga poradziła sobie z tą sytuacją bardzo dobrze. To jak zaopiekowali się tymi ludźmi! Wyglądało to bardzo bardzo profesjonalnie - powiedział dowódca akcji ratunkowej, Jan Arve Dyrnes.
Kilkanaście osób trafiło do szpitala
Na pokładzie Viking Sky w momencie awarii znajdowało się łącznie 1373 osób - 915 pasażerów i 458 członków załogi. Większość zaokrętowanych turystów stanowili obywatele USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Nowej Zelandii i Australii. Do szpitala trafiło 17 osób. Troje - 90-latka i dwoje 70-latków - mają poważne złamania kończyn.
Polak wśród załogi wycieczkowca
Jak poinformowała rzecznik Ministerstwa Spraw Zewnętrznych Ewa Suwara, wśród pasażerów nie było osób z polskim obywatelstwem. Polak był natomiast członkiem załogi. Według informacji MSZ jest bezpieczny i nie został ranny.
"Woda zaczęła wlewać się do środka"
Do awarii napędu statku Viking Sky doszło w sobotę po południu u zachodnich wybrzeży Norwegii. Sztormowe fale zaczęły wówczas spychać wycieczkowiec w kierunku niebezpiecznego odcinka wybrzeża o nazwie Hustadvika, gdzie znajduje się wiele skalistych wysepek i podwodnych raf. Obok Hustadvika przebiega szlak żeglugowy łączący porty Molde i położony bardziej na północ Kristansund.
Jak podała służba ratownictwa morskiego południowej Norwegii, z powodu problemów statek wysłał sygnał SOS i dryfował w stronę lądu.
- Jedliśmy lunch, kiedy zaczęło trząść. Wiatr zbił szyby i woda zaczęła wlewać się do środka. To był istny chaos. Podróż śmigłowcem wolałbym zapomnieć - relacjonował amerykański pasażer John Curry w rozmowie ze stacją NRK.
- Drzwi wodoszczelne zaczęły przeciekać. Woda zaczęła wlewać się do środka. Teraz mamy wodę tu wszędzie, na podłodze - opowiadał na nagraniu jeden z pasażerów wycieczkowca.
Viking Sky miał we wtorek zawinąć do brytyjskiego portu Tilbury koło Londynu po odwiedzeniu norweskich nadmorskich miast Narwik, Alta, Tromso, Bodo i Stavanger.
Akcja ratunkowa
W sobotę wieczorem do akcji ratunkowej skierowano kilka śmigłowców i jednostek pływających. Operację utrudniał jednak silny wiatr, który według Norweskiego Instytutu Meteorologicznego wiał z prędkością 86 kilometrów na godzinę.
Zdjęcia i filmy publikowane przez pasażerów w mediach społecznościowych pokazywały przesuwające się z impetem meble na pokładzie promu i fale osiągające nawet 8 metrów wysokości.
Wycieczkowiec zdołał w końcu zakotwiczyć. Cytowany przez dziennik "Verdens Gang" przedstawiciel norweskiej straży przybrzeżnej Emil Heggelund ocenił, że statek zatrzymał się w odległości 100 metrów od podwodnych skał i 900 metrów od brzegu. Kontynuowaną w niedzielę rano w stałym tempie ewakuację pasażerów wstrzymano, gdy Viking Sky ruszył w asyście dwóch holowników w kierunku portu Molde. W tym czasie mechanicy zdołali ponownie uruchomić trzy z czterech silników wycieczkowca.
Reporter 24: wzięliśmy koce i pojechaliśmy na wybrzeże
- Najpierw kilka jednostek pływających próbowało się dostać w pobliże tego statku, jednak z powodu wiatru nie byli podejmowani żadni ludzie do ewakuacji, śmigłowce podlatywały i próbowały oprzeć się kołami i zawisnąć w powietrzu tuż nad kominem. Stamtąd ludzie zostali podejmowani na linach - dodał.
Oprócz statku wycieczkowego problemy miały również inne jednostki.
W rejonie awarii wycieczkowca problemy zanotował także frachtowiec Hagland Captain.
Do ewakuacji jego dziewięcioosobowej załogi skierowano dwa z pięciu z pięciu śmigłowców uczestniczących w ewakuacji 1300 pasażerów Viking Sky.
Przez trudne warunki atmosferyczne zawrócono do brzegu dwa statki należące do Norweskiego Towarzystwa Ratownictwa Morskiego.
Niebezpieczna zatoka
Zatoka Hustadvika słynie z silnych sztormów, wielu skalistych wysepek i podwodnych raf.
Norwegia rozważa jednak poprawę bezpieczeństwa dla osób podróżujących wzdłuż jej rozległego wybrzeża. Powstał plan budowy gigantycznego tunelu oceanicznego przez skały w pobliżu miejsca, w którym dryfował statek.
Ukończony w 2017 roku Viking Sky ma 227 metrów długości i 47 800 ton pojemności. Jego armatorem jest spółka Viking Ocean Cruises z siedzibą w szwajcarskiej Bazylei.
Autor: mb, js, akw, momo//now, kg / Źródło: Reuters, NRK, PAP, TVN24